tag:blogger.com,1999:blog-66297777192144068812024-02-19T03:02:15.633+01:00Kocham CięAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.comBlogger66125tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-72147563188559036182014-07-10T17:59:00.002+02:002014-07-10T17:59:22.186+02:00♥ ROZDZIAŁ 2 - RODZINA ADAMSÓW ♥<div style="text-align: right;">
<i><b>Osoby, którym średnio się podoba</b></i><br />
<i><b>proszę o zostawienie komentarza</b></i><br />
<i><b>co konkretnie jest nie tak, a obiecuje,</b></i><br />
<i><b>że to się zmieni ♥</b></i></div>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i>/Mikołaj/</i><br />
<i><br /></i>
Wolnym krokiem weszliśmy z Luisem do klasy. Nasz wychowawca - Kamil Kornicki - wypełniał właśnie jakieś dokumenty. Jako nauczyciel od matmy jest cholernym pajacem, ale na gzw można z nim swobodnie pogadać. Usiadłem tradycyjnie w ostatniej ławce rzędu po prawej stronie i oparłem się o ścianę. Kornicki nadal grzebiąc w stercie papierów odezwał się podniesionym głosem.<br />
-Macie dziś wolną lekcję! - po tych słowach wszyscy zaczęli wydawać odgłosy zadowolenia. Cóż, nie ma się co dziwić, nigdy nie mieliśmy wolnej lekcji matematyki.<br />
-Dlaczego?!- krzyknąłem, aby przebić panujący w klasie harmider. Wszyscy ucichli, najwyraźniej także ich to ciekawiło.<br />
-Bo w najbliższym czasie dojdzie do was nowa uczennica. Niestety mam nie lada problem z wypisywaniem tych wszystkich papierów. Tym bardziej, że połowę z nich trzeba będzie przetłumaczyć. - wyjaśnił.<br />
-Przetłumaczyć? - burknęła Paula, nasza klasowa "piękność". Czy ona naprawdę jest taka głupia, czy tylko udaje.<br />
-Tak. Wasza nowa znajoma przeprowadziła się z Londynu i jej papiery szkolne oraz karty lekarskie są w jej ojczystym języku. Także wybaczcie proszę, ale mam dużo na głowie. Zajmijcie się sobą.<br />
-Phy. Jeszcze nam tu angielki brakowało. - rzuciła blondynka.<br />
-Paula ty po prostu martwisz się, że dziewczyna będzie miała branie - zaśmiałem się - Po co ta chora zazdrość?<br />
-Nie jestem zazdrosna. - prychnęła - Nawet nie wiecie jak wygląda.<br />
-Przypuszczam, że jest ładna. - skwitowała Eliza.<br />
-Ty... - zaznaczyła - przypuszczasz.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<i>/Amanda/</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
Siedziałam nad stosem różnorodnych gratów i zastanawiałam się co mogę wywalić. Jak zawsze mój głupi rozum podpowiadał : <i>Zostaw to, zostaw tamto</i>. Najlepiej by było wyrzucić wszystko i mieć z głowy. Coraz żwawiej sprzątając zastanawiałam się jak przyjmie ja nowa klasa i jak będzie wyglądać moja pierwsza wizyta u matki. Przecież nie może od razy wybuchnąć awantura. Najpierw trzeba coś zjeść i nacieszyć się spokojem. Martwi mnie szczególnie fakt, że muszę się jakoś dogadać z jej mężem. Przecież dla mnie to kompletnie obcy facet. I te jej dzieci. Ten w moim wieku - chyba wolałabym unikać go szerokim łukiem, a ta trzy letnia dziewczyna - może się z nią dogadam. Po monotonnie upływającej godzinie, w końcu przebrnęłam przez mój 'burdel'. Byłam z siebie ogromnie dumna i cała w skowronkach rzuciłam się na świeżo wypraną pościel. Ukradkiem spojrzałam na etażerkę, w której znajdowała się truflowa czekolada. Wszelkimi siłami próbowałam przestać o niej myśleć, ale nadaremnie. Zwinnym ruchem sięgnęłam do drugiej szufladki i wyjęłam słodkość. Niestety po krótkim czasie został tylko papierek. Normalka. Czekolada to okropny, ale bardzo smaczny nałóg. Tak więc po 'posiłku' zapadłam w sen, bardzo głęboki sen.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Głęboki oddech, jeszcze jeden i głośny dźwięk dzwonka. Nie rozumiem dlaczego mimo mojej niechęci do zobaczenia się z matką, tak bardzo chciałam się z nią w końcu spotkać. Gdy ujrzałam w drzwiach niską, bladą kobietkę w niestarannie spiętych włosach, coś we mnie pękło.</div>
<div style="text-align: left;">
-Mama.</div>
<div style="text-align: left;">
-Amanda. - przyglądała mi się - Wejdź.</div>
<div style="text-align: left;">
Miała duży dom. Wnętrze w stylu nadbrzeżnym, a okna nowoczesne. Typowo wielkie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie przeszkadza ci, że wszyscy cię tu oglądają? - mruknęłam i udałam się za matką.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. Po za tym kto normalny zagląda sąsiadom do okien?</div>
<div style="text-align: left;">
No w sumie.</div>
<div style="text-align: left;">
Po przekroczeniu progu kuchni (łączonej z salonem) dojrzałam przy blacie wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę. Jej mąż.</div>
<div style="text-align: left;">
-Konradzie, moja córka Amanda. Amando, mój mąż Konrad.</div>
<div style="text-align: left;">
-Miło mi poznać. Trzeba przyznać, że urodę masz po matce. - powiedział i podał mi dłoń. Uścisnęłam tylko i wyłącznie z grzeczności.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jesteś głodna? - zapytała mama.</div>
<div style="text-align: left;">
Jak wilk.</div>
<div style="text-align: left;">
-Pewnie i to nawet bardzo.</div>
<div style="text-align: left;">
-To siadaj, a ja nakryję.</div>
<div style="text-align: left;">
Zajęłam miejsce z brzegu stołu, aby nikomu z 'Rodziny Adamsów' nie przyszło się do mnie dosiąść. W końcu, nigdy nie wiadomo. Kiedy kobieta skończyła, co zaczęła, wydarła się na cały dom.</div>
<div style="text-align: left;">
-Mikołaj! - zero reakcji - Mikołaj, do cholery jasnej złaź w tej chwili na obiad!</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie drzyj się! Przecież słyszę! - usłyszałam łagodny, chłopięcy głos.</div>
<div style="text-align: left;">
Dosłownie sekunda nie minęła, kiedy moim oczom ukazał się (trzeba przyznać) przystojny blondyn. Podobny do ojca.</div>
<div style="text-align: left;">
-W sumie to byłabym wdzięczna gdybyś się nie darła. Umarłych byś swoim krzykiem obudziła. - przytaknęłam chłopakowi.</div>
<div style="text-align: left;">
-W końcu w tym domu znalazła się osoba, która podziela moje zdanie. - zaśmiał się i puścił mi oczko. Nie mogłam się powstrzymać. Wybuchłam gromkim śmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Co cię tak bawi? - spytał blondyn.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jesteś tak... . - chwila na opanowanie emocji. Wdech i wydech. Niestety nie pomogło, kolejny atak śmiechu.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jesteś cholernie głupio uroczy. - wydusiłam.</div>
<div style="text-align: left;">
-Dobrze wiedzieć, wariatko . - z wielkim bananem na twarzy zajął miejsce naprzeciw mojego. - Więc czym dziś będziecie truć?</div>
<div style="text-align: left;">
-Zapiekanym mięsem mielonym w serowej panierce, a do tego czosnkowe grzanki. - odpowiedział mu Konrad. zamiast gadać mógłby już to wyjąć z piekarnika.</div>
<div style="text-align: left;">
-Pychaaa. - mruknęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ohyda.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale ty blondasku jesteś wybredny. Lepiej porozmawiaj ze swoimi kubkami smakowymi, bo wydaję mi się, ze mają nierówno pod sufitem.</div>
<div style="text-align: left;">
-A ty, zarozumiała panieneczko, naucz się kultury.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie muszę, wiem wszystko o Picasso.</div>
<div style="text-align: left;">
-Picasso, Chopin, Jean Pierdolę. Nie o taką kulturę mi chodzi. - z cwanym uśmieszkiem na twarzy poruszył brwiami, w geście, który mówił "Wygrałem!", ale się mylił.</div>
<div style="text-align: left;">
-Aha, rozumiem, ze chodzi o magiczne trzy słowa. Jak to było... . Hmmmm. - gapiłam się w sufit i udawałam zamyśloną - Ah tak, już pamiętam. Suka, szmata i dziwka. Idealne określenia kultury XXI wieku.</div>
<div style="text-align: left;">
-Koniec tej wymiany zdań - tym razem zareagował 'Gomez Addams'. Po chwili 'Morticia' postawiła posiłek na stole.</div>
<div style="text-align: left;">
-Dziękuję. - rzekłam po czym z ukosa spojrzałam na Mikołaja. Wystarczyło, że wymieniliśmy się spojrzeniami i nagle każde z nas zaczęło się śmiać.</div>
<div style="text-align: left;">
Dalej już wszystko było wręcz idealnie. Najadłam się, potem razem z Mikołajem lepiej się poznaliśmy. Po całym tym wieczorku 'rodzinnym' doszłam do wniosku, że mam niesamowicie zajebistego przyrodniego brata.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy byłam jeszcze jedną nogą w mojej krainie snu, myślałam sobie "<i>O, znów mogę spać do dwunastej, super.</i>", jednak nadzieję na to straciłam, gdy poczułam delikatne ciągnięcie za ramię.</div>
<div style="text-align: left;">
-Moja córka niech wstaje, bo idzie dziś do szkoły. - powiedział i wyszedł z pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
No tak, niestety trzeba znów zacząć szkolne życie.</div>
<div style="text-align: left;">
Wygrzebałam się z łóżka po czym zrobiłam wszystko co z rana konieczne, a następnie przerzuciłam torbę przez ramię i udałam się do szkoły.</div>
<div style="text-align: left;">
Droga prowadziła przez mały lasek, tylko przez mały lasek, dlatego też zanim się obejrzałam stałam już przed drzwiami ogromnego budynku.</div>
<div style="text-align: left;">
Złapałam głęboki oddech i weszłam do środka.</div>
<div style="text-align: left;">
Ludzi w sektorze "B" na szczęście było mało. zostawiłam torbę przed salą lekcyjną i udałam się do gabinetu dyrektora po kluczyk od szafki oraz szczegółowy plan lekcji. Przy zakręcie na stołówkę usłyszałam dwa podniesione, chłopięce głosy, które wskazywały na to, że to bardziej kłótnia niż rozmowa. Ukradkiem zaczęłam przyglądać się zaistniałej sytuacji</div>
<div style="text-align: left;">
-Posłuchaj leszczu. - brunet złapał szatyna za koszulkę - Lepiej, żeby towar pojawił się do jutra, bo jak nie to inaczej pogadamy. Puścił chłopaka, więc gwałtownie cofnęłam głowę do tyłu. Jego kroki wskazywały na to, że zbliżał się w moją stronę. Kurwa. </div>
<div style="text-align: left;">
Nagle wyszedł zza rogu.</div>
<div style="text-align: left;">
-A ładnie to tak podsłuchiwać? - przewiercił mnie morderczym spojrzeniem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ja nie podsłuchiwałam. - pokręciłam nerwowo głową - A teraz sorki, ale śpieszy mi się do dyrektora. Muszę...</div>
<div style="text-align: left;">
W momencie, w którym ruszyłam przed siebie, chłopak mocną szarpnął mnie za włosy i przyciągnął do siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Lepiej dla ciebie, kochanie, jak zapomnisz co słyszałaś. Jasne? - szepnął, a ja potaknęłam. W tej samej chwili puścił mnie i zaczął się oddalać.</div>
<div style="text-align: left;">
Pierwszy dzień i już kłopoty.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-1025551598613106272014-05-30T21:17:00.002+02:002014-06-02T16:33:06.114+02:00♥ Rozdział 1 - Niewierna ♥<div style="text-align: right;">
<b><i>Nie zmuszam do komentowania. Proszę</i></b></div>
<div style="text-align: right;">
<b><i>tylko abyś nacisnął/nacisnęła guzik reakcji</i></b></div>
<div style="text-align: right;">
<b><i>na końcu posta ♥</i></b></div>
<br />
Spacerowałam pustą uliczką mojego ukochanego miasta. To tutaj się urodziłam, wychowałam i zdobyłam przyjaciół. Nigdy nie pomyślałabym, że przyjdzie mi się pożegnać z Londynem, ale cóż wszystkie decyzje do moich osiemnastych urodzin podejmują rodzice. Jutro, jak się domyślam, zaznam gigantycznej awantury ze strony swojej matki. Będzie rzucać do taty oskarżenia na wiatr, typu: Na za dużo jej pozwalasz, źle ją wychowujesz, to twoja wina, że zrobiła sobie kolczyka w języku, tatuaż na nadgarstku i to przez ciebie zaczęła swój okres buntu, a i jeszcze jedno - doprowadziłeś do tego, że zaczęła wyznawać szatańską wiarę.<br />
Właśnie taka jest moja matka, o wszystko oskarża tatę, ale może coś wam uświadomię. Wy wszyscy, którzy jesteście w mojej głowie i podsłuchujecie myśli - nie jestem satanistką, nie przechodzę okresu buntu i nie jestem emo. Mój pentagram na nadgarstku to upodobanie zaczerpnięte z Kuroshitsuji, mój kolczyk w języku to moje marzenie z dzieciństwa (ciocia taki miała), a moje aroganckie zachowanie wobec matki to codzienność. Tej kobiety i tak w ogóle nie powinnam nazywać matką. Gdy miałam trzy lata zostawiła tatę i mnie dla jakiegoś polskiego alfonsa i nie odwiedzała przez dziesięć lat. Zadzwoniła w moje szóste urodziny i tak ciągle - jeden telefon na 365, 366 dni. Jak miałam 13 lat raczyła się pojawić, oczywiście z tysiącami pretensji w kierunku ojca, który poświęcał mi cały swój czas, kochał mnie i pracował ciężko, abym miała dobrze. W gruncie rzeczy - udało mu się. Ma teraz sieć firm w czterech różnych krajach i jestem z niego ogromnie dumna. Tak więc matka mało dla mnie znaczy, nie czuje do niej żadnego głębokiego uczucia, które każda córka powinna żywić do matki. Czuję się z tym w porządku, jednak wyjazd do Polski nie wróży dobrze. Będę musiała ją odwiedzać i u niej nocować, a w domu ma tego swojego męża i dwójkę dzieci, a z tego co wiem jej "synek" jest w moim wieku. Coś czuję, że się nie dogadamy. Z sekundy na sekundę coraz bardziej robiło mi się zimno i coraz bardziej odczuwałam głód. Szybko przebiegłam przez mało ruchliwą ulicę i weszłam do małego żółtego domku jednorodzinnego.<br />
-Cześć tato! - krzyknęłam wieszając płaszczyk na wieszaku.<br />
-Cześć kochanie. Długo cię nie było. - spojrzał na mnie znad gazety i zaśmiał się na widok mokrych od śniegu skarpetek.<br />
-W tym nie ma nic śmiesznego tato. Wlazłam w jakąś górę śniegu bo nie chciało się im zgarnąć z uliczki. - uśmiechnęłam się szeroko i wstawiłam kubek z mlekiem do mikrofalówki.<br />
-Jest niedziela Amanda, więc nie dziw się, że nie zgarnęli. Lepiej biegnij przebrać te skarpetki, bo się przeziębisz. - jeszcze raz prześwidrował mnie wzrokiem.<br />
-Dobrze. - odpowiedziałam i poszłam szybkim krokiem do swojego pokoju. Tak bardzo chciałam już otulić się kocem i napić się gorącego kakao.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Od pół godziny siedzieliśmy w samolocie i graliśmy w różne gry. Byłam już o krok od zobaczenia rodzinnego miasta mojego dziadka. Pomijając fakt, że jest tam mama jestem bardzo podekscytowana. Już nawet pogodziłam się z tym, że będą padać w moją stronę uwagi na temat mojego akcentu i ciężkości w wymowie polskiego.</div>
<div style="text-align: left;">
-Rozmawiałaś z Robim przed wyjazdem? - zapytała nagle tata. Dlaczego zaczął ten temat?</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie, a dlaczego pytasz? - pokręciłam głową i spojrzałam na kartkę - A10</div>
<div style="text-align: left;">
-Trafiony, zatopiony. Pytam bo ostatnio nie widziałem, żebyś się z nim widywała.</div>
<div style="text-align: left;">
-Bo nie widywałam. - westchnęłam wiedząc, że i tak w końcu się poddam i mu opowiem - Miesiąc temu Robi zabrał mnie na parapetówkę jakiegoś swojego znajomego. Kiedy się tam zjawiliśmy od razu zniknął w tłumie, a ja poszłam do baru po colę. Po jakiś piętnastu minutach przysiadł się do mnie Jake, ten koleś od parapetówki i zaproponował taniec, więc się zgodziłam. No i potem jak tak dobrze się z nim bawiłam i zaczęliśmy bardziej się rozkręcać, Jake zaczął mnie całować. Zasadniczo nie miałam nic przeciwko bo pasowało mi takie zajęcie, ale dziwnym przypadkiem trafiliśmy do łóżka. - skinął głową na znak, że nadąża - No a rano Feniks powiedział, że Robi mnie szukał i zauważył nas w pokoju i, że był wściekły. Przez tydzień się nie odzywał, a jak w końcu chciał się spotkać to tylko po to żeby mi wygarnąć i zerwać. Co gorsze mimo wszystko nie żałowałam i nie żałuję tamtej nocy. Co ty na to ?</div>
<div style="text-align: left;">
-Ojej. No co ja mogę ci powiedzieć. Skoro miałaś ochotę na innego chłopaka to znaczy, że nie czułaś nic do Robiego i miałaś prawo do seksu z innym, co nie znaczy, że stawia cię to w dobrym świetle. Powinnaś była zerwać z Robim, jeżeli go nie kochałaś i potem dopiero przespać się z Jakem. - wyjaśnił i uśmiechnął się.</div>
<div style="text-align: left;">
-Cieszę się, ze mam takiego tatę. - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.</div>
<div style="text-align: left;">
-Czyli jakiego?</div>
<div style="text-align: left;">
-Takiego, który mnie kocha, troszczy się o mnie i takiego, któremu mogę powiedzieć wszystko.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ja też się cieszę, że cię mam. Tak po prostu. - przytulił mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
-Myszo! - krzyknęłam w stronę blondyna, który stał przy szafce numer 54 i grzebał w telefonie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ja! - odpowiedział równie donośnym głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jeżeli w przeciągu 15 minut nie znajdziesz jakiejś imprezy albo nie znajdziesz ciekawego zajęcia dla naszej trójki - zrobię z ciebie mortadelę.</div>
<div style="text-align: left;">
-No kochana, przykro mi. Idę do domku, grzecznie odrobić lekcje i podlizywać się mamusi. - zaśmiał się i wyminął mnie, kierując się do wyjścia.</div>
<div style="text-align: left;">
-Znowu dostałeś szlaban ? - jęknęłam niezadowolona.</div>
<div style="text-align: left;">
-Dziwisz się, wczoraj była wywiadówka. Zawalam cztery przedmioty. Mama była wściekła. - spojrzał na mnie z nad telefonu i zagwizdał - Nawet nie zauważyłem jak się odwaliłaś. Spodobasz się Luisowi.</div>
<div style="text-align: left;">
-Bardzo śmieszne, Mikołaj. - wywróciłam oczami - A pro po gdz..</div>
<div style="text-align: left;">
-Jest na końcu korytarza, sektora "D" . - przerwał mi, uśmiechnął się i wyszedł ze szkoły.</div>
<div style="text-align: left;">
-Fajnie. - mruknęłam sama do siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
Cała nasza (ta część szkoły) jest w cholerę wielka. Dzieli się na pięć sektorów. "A" jest najdłuższy i obejmuję hol główny, stołówkę, gabinet dyrektora, sekretariat, gabinet psychologa i gabinet pielęgniarki. Ściany w tym sektorze są krwisto czerwone, szafki czarne, a podłoga żółto-kremowa. Do sektora "B" skręca się w prawo, a w nim są sale lekcyjne dla 3 gimnazjum i toalety. Ściany są niebieskie, a podłoga limonkowa. Sektor "C" to miejsce dla pierwszych klas liceum, oczywiście toalety też są. Ściany w "C" są pastelowo-fioletowe, a podłoga szara. Przejdźmy więc do najgorszego z sektorów, jego przesłanie mówi "Spieprzajcie do budynku numer 2", mianowicie sektor "D" dla klas drugich liceum. Ściany są ponuro grafitowe, a podłoga wchodzi w czerń. Oczywiście, gdy weszłam do sektora "D" zastałam...pustkę. Luis nie szedł w moją stronę więc oznaczało to, że poszedł błagać o wybaczenie pana od w-fu, który nie chciał wstawić mu 6 na półrocze ze względu na to, że z powodu choroby nie pojechał na jakieś zawody. Po kilku chwilach okazało się, że miałam całkowitą rację, ale niestety ominęła mnie ciekawa konferencja.</div>
<div style="text-align: left;">
-Bu. - krzyknęłam, a chłopak na mnie spojrzał.</div>
<div style="text-align: left;">
-Naprawdę myślałaś, że się przestraszę ? - zaśmiał się - Ślicznie wyglądasz.</div>
<div style="text-align: left;">
-Myślałam i dzięki. - odpowiedziałam nieśmiało i ruszyłam za nim. Luis rzadko sprawiał komplementy dziewczynom, był wstydliwy i cichy, czego powodem jest fakt iż nie miał dziewczyny i jak twierdzi - chyba woli nie mieć.</div>
<div style="text-align: left;">
-Więc... wybierasz się gdzieś. - mruknął i cały czas gapił się w telefon coś w nim robiąc.</div>
<div style="text-align: left;">
-Czy ty musisz jak Mikołaj, gapić się w Samsunga zamiast zwracać na mnie uwagę? Helooo dopraszam się lepszego tolerowania i chęci przebywania w moim towarzystwie. - zaczęłam machać chłopakowi przed oczami.</div>
<div style="text-align: left;">
-W takim razie rozumiem. Nie, nie mogę dziś nigdzie iść. Tak lubię twoje towarzystwo, więc nie strzelaj focha. Tak chcę żebyś do mnie przyszła i pomogła mi w matmie, bo inaczej rodzice usadzą mnie na całe ferie. - wymieniał, po czym spojrzał na mnie błagalnie - Pomożesz, prawda?</div>
<div style="text-align: left;">
-Jasne, że pomogę. - uśmiechnęłam się i skierowałam się z chłopakiem w stronę jego domu.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-46783523078070068862014-04-25T09:40:00.002+02:002014-04-25T09:40:10.505+02:00♥ Historyjka #1 - Amanda & Mason ♥-Mason czy ty masz równo pod sufitem?! - krzyknęłam, podczas gdy chłopak wyjadał mi cukierki.<br />
-Chyba tak, a co? - spojrzał na mnie z miną niewiniątka.<br />
-Zjadłeś moje cukierki. - zrobiłam smutną minę.<br />
-Mówiłaś, że chcesz ograniczyć słodycze więc ci pomogłem. - uśmiechnął się.<br />
-Ale mam okres dupku, muszę jeść słodycze. - rzuciłam w niego poduszką.<br />
-Musisz? A potem będziesz płakać, że cię brzuch boli. Nie ma mowy.<br />
-No to trudno, będę płakać. Oddawaj! - rzuciłam się na niego i zaczęliśmy wić się po całym łóżku.<br />
-Nigdy. - chłopak wybuchnął śmiechem, a ja razem z nim. Leżeliśmy obok siebie i patrzeliśmy w sufit.<br />
-Trudno. To idę do sklepu. - wstałam, jednak gdy skierowałam się w stronę drzwi chłopak złapał mnie w pasie i rzucił na łóżko.<br />
-Nie ma mowy. - położył mi ręce nad głową i zakneblował.<br />
-Puść. -uśmiechnęłam się błagalnie.<br />
-Nie. - pokręcił głową.<br />
-Proszęęęęę.<br />
-Twoje błagania na nic się nie zdadzą.<br />
-No weź, puść. Booo...strzele focha i sobie dupku nie podotykasz. - spojrzałam na niego wymownie.<br />
-I co z tego? I tak masz okres. - rozluźnił uścisk i wzruszył ramionami.<br />
-Ale Mason, kotek. Przecież wiesz, że żartowałam z tym okresem. Wcale nie musisz mnie puszczać. - mówiłam udając niewiniątko.<br />
<i>>Zmiana perspektywy na Masona<</i><br />
-Ty kłamczucho. Oj ja cię już ukarze. - zszedłem z łóżka i włączyłem telewizor, po czym usiadłem na małym fotelu, który idealnie nadawał się do maniakalnego czytania książek. Udawałem pogrążonego w jakim starym czarno-białym filmie i nie zwracałem uwagi na moją dziewczynę.<br />
-Nie bądź taki. Przecież moi rodzice tak rzadko opuszczają dom. Masoon. - narzekała, głaszcząc mnie po szyi i całując w policzek.<br />
-Wiedziałaś, że Hitler wykorzystywał młode kobiety? - spojrzałem na nią i z powrotem odwróciłem głowę w stronę ekranu.<br />
-Zaraz ci walne ty podły egoisto! - krzyknęła, wyraźnie zniecierpliwiona dziewczyna.<br />
-Ja jestem egoistą ? - wstałem i ją do siebie przyciągnąłem.<br />
-Tak. - mruknęła.<br />
-Nieee, no co ty. - pocałowałem ją, a ona odpłaciła mi tym samym - Kładziemy się i idziemy spać jak normalni ludzie.<br />
-Mason! - wkurzona uderzyła mnie w głowę z otwartej ręki.<br />
-Ałć.<br />
-Przepraszam, bolało ? - pogłaskała mnie po głowie i przytuliła.<br />
-Trochę. - odpowiedziałem i pchnąłem ją delikatnie na łóżko.<br />
-No i o co były te podchody ? - zapytała.<br />
-No po to, żebyś zrozumiała, że nie wolno kłamać. - wyjaśniłem i położyłem się na dziewczynie, po czym zacząłem delikatnie muskać jej szyję i ramiona. Ściągnęła bluzkę i spodenki, zresztą ja również nie byłem w tyle.<br />
-Mówiłem ci kiedyś, że cię kocham?<br />
-Nie. - pokręciła głową i się uśmiechnęła.<br />
-No to. Kocham cię, bardzo... - szepnąłem jej do ucha i ... ehh nie będę zdradzał szczegółów bo wyjdę na zboczeńca. W każdym razie to była udana noc.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguy-Zzb3a799MzU_Fcb6mxv5PExxWTXI9a0ttF2PyQk67ZFhZAqsyTx_SONB6kO1ne5IicSP_sgfW3tE5jGxywmTwue754Fs37f513fZD_WvbpshP4l_rC7HwMbxWuhglNMch2A8PoCmM/s1600/431ffa0600104e1850f99104.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguy-Zzb3a799MzU_Fcb6mxv5PExxWTXI9a0ttF2PyQk67ZFhZAqsyTx_SONB6kO1ne5IicSP_sgfW3tE5jGxywmTwue754Fs37f513fZD_WvbpshP4l_rC7HwMbxWuhglNMch2A8PoCmM/s1600/431ffa0600104e1850f99104.gif" height="222" width="400" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-55897423210960712602014-03-08T10:32:00.000+01:002014-03-08T10:32:29.942+01:00♥ NOWY BLOG - ZAJRZYJCIE ♥<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: large;"><a href="http://www.krwawe-sekrety.blogspot.com/" target="_blank">NOWY BLOG</a></span><br />
<br />
Mam nadzieję, że chociaż kilku z Was będzie chętnych do czytania <i>Krwawych sekretów</i> :)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-20252326012417854772014-03-01T14:12:00.000+01:002014-03-01T14:12:09.885+01:00♥ EPILOG ♥<span id="docs-internal-guid-41ea8871-7dc2-1067-befb-b04d51bfeba5"></span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Życie niejednokrotnie płata nam figle. Umierają ważne dla nas osoby, zastępują nam je nowe. Czasami tylko duchowo bo w końcu rodziców nie mozna zamienić na żadnych innych. Mijają lata a my zaczynamy zdawać sobie sprawę że tak musiało być, że to przeznaczenie a go nie da się oszukać. Coraz bardziej cieszymy się z obecnej sytuacji, z potoku wydarzeń. Musimy z tym żyć. Odwiedzam jej grób raz na miesiąc i za każdym razem zadaje jej te same pytania - czy musiała umrzeć, czy Bóg chciał ją zabrać do siebie z jakiegoś konkretnego powodu. Moja żona Amelia nie ma mi za złe tego że nadal, bardzo głęboko w sercu żywię uczucie do Amandy. Trzy lata temu urodziła nam się córka - imienniczka Ams, a rok później nasz synek Patryk. Dzieci sprawiają, że człowiek czuje, że ma dla kogo żyć. Będę ich zawsze kochać i chronić nade wszystko. Luis i Eliza nie są ze sobą. Minionego roku - mimo przedawnienia sprawy - Luis stanął przed sądem ppd zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci. To on odpowiadał za śmierć Amandy. Sąd skazał go na 10 lat pozbawienia wolności więc zobaczy swoją córkę za dziewięć lat, jak będzie kończyła swoje osiemnaste urodziny. Mam nadzieje że mu wybaczy bo każdy na to zasługuje. Ja niestety nigdy nie dam rady - za bardzo ją kochałem. </span></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYeY2ITzbM4VrzOLFDH_iWTPCScSY3QTGe_WCIwWGkawNnUIfH2MQl_aXYnNL8sGwaVdtx-b1m72GFO31iK_tsLHcn08D8caJzYaEdkckd5m33kIHMA16SWjYm6bvlibZEvUC0-7QkIpo/s1600/3082608.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYeY2ITzbM4VrzOLFDH_iWTPCScSY3QTGe_WCIwWGkawNnUIfH2MQl_aXYnNL8sGwaVdtx-b1m72GFO31iK_tsLHcn08D8caJzYaEdkckd5m33kIHMA16SWjYm6bvlibZEvUC0-7QkIpo/s1600/3082608.jpg" height="252" width="400" /></a></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-size: 15px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-60320360134628709602014-02-20T21:21:00.002+01:002014-02-20T21:21:58.918+01:00♥ Plan na rok 2014 cz.1 ♥Coś co powinnam była już dawno zrobić, jednak dopiero teraz go sobie poukładałam <3<br />
<b><br /></b>
<b>01 marca - </b><i>Epilog ,,Kocham Cię,,</i><br />
<b>08 marca do 05 lipca - </b><i>Blog z kontynuacją, pięćdziesiąt rozdziałów -trzy rozdziały w tygodniu (środa, sobota, niedziela)</i><br />
<b>21 marca - </b><i>Blog bez kontynuacji, siedmioczęściowy -do jednorazowego przeczytania</i><br />
<b>23 kwietnia - </b><i>Blog bez kontynuacji, kilku częściowy - rozdział co drugi dzień</i><br />
<b>25 lipca - </b><i>Kolejny blog kilkudziesięcio-rozdziałowy </i><br />
<br />
<i><br /></i>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-5253805590882574012014-02-13T13:11:00.002+01:002014-02-13T13:12:02.950+01:00♥ Kto z Was jest chętny do wspólnego pisania ze mną? ♥ + ANKIETATak jak widzicie, nie wyrabiam. Potrzebuje jakiejś fajnej osóbki do rozmów i pisania rozdziałów. Wiem, że niektórzy z Was są w stanie pomóc, ale obawiam się, że niektórzy z Was po protu by mnie nie znieśli. Za dużo gadam (piszę) i przesładzam ;D<br />
<br />
Naprawdę jeżeli znajdzie się osóbka do współpracy będę w niebo wzięta ♥ <b>+ DLA WAS ANKIETKA! :D</b>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-34950334316934463692014-02-12T13:54:00.000+01:002014-02-13T10:00:30.614+01:00♥ Rozdział 32 ♥ ''Sylwia ty dziwko, gdzie jesteś!? ''<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">->Rok później<-</span></b><br />
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></b>
<span style="font-family: inherit;">-Mason mój ukochany przyjacielu czeka cię niesamowita osiemnastka. - zapowiedział Olek.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Zasadniczo nie wiem coście wymyślili, ale już się boję. - zaśmiałem się i wskazałem na jakiegoś nastolatka, którego babcia szarpała za rękaw.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To ma koleś przejebane. - Lu wybuchnął śmiechem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-I to jak. A pro po jak tam twoja córusia? - zapytałem i usiadłem na pobliskiej ławce.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ma się dobrze, ale Eliza jest wykończona. Nie pamiętam kiedy ostatni raz porządnie się wyspała. - westchnął zmartwiony.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Biedaczka, normalnie to byłaby zadowolona z niewyspania, ale tu chodzi o dziecko, a nie o ciebie. - podsumował szatyn.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Boże, tak masz rację. - przytaknął.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Wiesz nigdy bym nie pomyślał, że dogadam się z moim dawnym wrogiem. - palnąłem kompletnie odbiegając od tematu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ja też. W końcu nie z każdym człowiek kłóci się o dziewczynę, tym bardziej, że chodziło o Ams.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Upominam świętej pamięci Ams. - mruknął Luis - Trochę szacunku dla zmarłych.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Racja. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nagle zapadła grobowa cisza. Wszyscy myśleli w tym momencie, że poruszyli nie ten temat co trzeba w mojej obecności. Mylili się - Amanda jest szczęśliwa, dobrze o tym wiem. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ogólnie rozglądam się po owych stworzeniach płci żeńskiej, ale za chiny nie ma żadnej z fajnym charakterem. Poznałem już 3 spokojne, 2 ryczące z byle powodu i 4 feministki. Zwariuje jak nadal będę sam. - wymieniałem wymachując im przed twarzami palcami.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jutro twoje urodzinki, powinna ci się przytrafić jakaś w prezencie. - uspokajał mnie brunet.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ha-ha-ha. Szukam dziewczyny na stałe, nie do łóżka.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Będzie ciężko. - obydwoje zanieśli się śmiechem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Śmiejcie się dalej. Na pewno to mi pomoże. - oparłem się o sosnowe deski pachnące świeżą farbą.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Kurwa. - zakląłem gdy domyśliłem się, że są świeżo malowane.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ty to masz pecha Cook. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><b><u>Następny dzień - Klub GO-GO Maura - Mason</u></b></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
-Bardzo ciekawie się zapowiada. - przyznałem i usiadłem z chłopakami na sofie. Byliśmy w nie dużym pomieszczeniu z mini sceną i rurą. Jak to zobaczyłem myślałem, że wybuchnę śmiechem. Tego się szczerze po nich nie spodziewałem. Po kilku minutach zaczęła lecieć miła dla ucha muzyka i wyszła - jak zauważyłem - młoda dziewczyna w skąpym stroju, która zaczęła tańczyć. Oczywiście Luisowi i Olkowi było w głowie tylko jedno. Mnie natomiast zaciekawił tatuaż znajdujący się na lewej łopatce blondynki. O ile dobrze spostrzegłem przedstawiał tzw. symbol grzechu, czyli krzyż i ugryzione jabłko. Był niewielki i pasował do śniadej cery, szczupłej tancerki. Kiedy skończyła, zza ''kulis'' wyszedł Undertaker, nasz znajomy z jak widać dziwnym przezwiskiem. Był menadżerem tego klubu i jednocześnie bardzo dziwnym sprzedawcom w zakładzie pogrzebowym - stąd ksywka Grabarz.<br />
-Amelko, a może tak jeszcze jedna piosenka... bo nie ma jeszcze Sylwusi. - powiedział do dziewczyny swoim piskliwym głosem.<br />
-Jak ja ci kurcze zaraz dam Amelkę to.. - przybliżyła się do niego o kilka kroków i skutecznie go przegoniła.<br />
-Ale my nie mamy nic przeciwko. - odezwał się Olek, a ona zmierzyła go wściekłym wzrokiem - Nic nie mówiłem.<br />
-Prawidłowo. - uśmiechnęła się i wyszła. Wyszliśmy na korytarz i kierowaliśmy się teraz na imprezę w naszym ulubionym nocnym klubie. Na korytarzu usłyszeliśmy wołanie Amelii.<br />
-Sylwia ty dziwko, gdzie jesteś!?<br />
-No idę, idę! - odpowiedziała jej niska brunetka, która szła z naprzeciwka.<br />
-Boże ta dziewczyna ma niezły charakterek. - zaśmiał się Luis - Ktoś dla ciebie Mason.<br />
-A żebyś wiedział - przytaknąłem rozbawiony.<br />
__________________________________________________<br />
Podoba się ? Proszę, jeżeli nie chcę się Wam komentować oceńcie tymi przyciskami poniżej. <3<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-84420779143528200092014-02-11T15:15:00.001+01:002014-02-11T15:15:40.006+01:00♥ Rozdział 31 ♥-Co to miało być Mason? - zapytałam wciąż się śmiejąc - ,,Wszyscy idziemy do więzienia''<br />
-Byłem szczery. - odpowiedział równie rozbawiony.<br />
-Idioci. - mruknęła Eliza.<br />
-Ojej spokojnie kochana, nie unoś się. - cmoknęłam przyjaciółkę w policzek i przytuliłam.<br />
-Jak mam się nie unosić ? - westchnęła.<br />
-Dobrze, że w końcu wyszliśmy na świeżę powietrze. - Znajomi zmierzali w stronę przejścia dla pieszych, Amanda ich wyprzedziła i pierwsza weszła na jezdnie.<br />
-Ams!<br />
-Co? - brunetka odwróciła się do reszty. Wszyscy mieli grobowe miny.<br />
<br />
***<br />
<br />
-Co ja mam im powiedzieć? - szepnął Mason do lekarza z ostrego dyżuru, który był jego ojcem chrzestnym.<br />
-To co powinieneś. - odpowiedział.<br />
-A co powinienem powiedzieć?<br />
-To co dobrze wiemy, że się wydarzy Cook. - mężczyzna poklepał go po ramieniu i odszedł. Chłopak wziął się w garść i wszedł do sali nr.114.<br />
-Szkoda, że dziewczyna którą tak cholernie kocham ma ciągle pecha. Chciałem być dla ciebie ważny. - zwrócił się do bezwładnego ciała drobnej brunetki.<br />
-Byłeś ważny Cook, zawsze. - szeptała prawie bezgłośnie i się uśmiechnęła. Jej ostatni uśmiech...<br />
<br />
<b>Amanda Blood zmarła 13.04.2012 roku o godzinie 19:42 w szpitalu wojewódzkim w Gdańsku. Potwierdzono, że przyczyną śmierci było silne uszkodzenie mózgu oraz niewydolność prawej komory serca spowodowaną silnym upadkiem i złamaniem sześciu żeber. Została pochowana dzień później 14.04.2012 roku w swoim rodzinnym mieście. Sprawcy wypadku nie odnaleziono.</b><br />
<b><br /></b>
<i>CDN......</i><br />
<i>_____________________________________</i><br />
<u>I jak ? Co myślicie mordki ?</u>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-14716041755628752892014-01-25T14:15:00.000+01:002014-01-25T14:16:44.142+01:00♥ Rozdział 30 + pytanko ♥<b>Mam do Was prośbę, zostawcie przy rozdziale chociaż komentarz z kropką. Chce po prostu wiedzieć ilu z Was trwa : ) . + Dawajcie pomysły, na pewno z wielu skorzystam. Możecie zaproponować wydarzenie/scenę np. pocałunek Amandy i Masona itp. :P</b><br />
<b><br /></b>
<b><br /></b>
<b><i>(Eliza)</i></b><br />
Luisa, mama zamknęła na odwyku. Jest tam od dobrych dwóch tygodni. Moja wizyta u ginekologa była tylko potwierdzeniem ciąży, co wzbudziło we mnie dziwne emocje. Czuję się nijako, wiedząc, że nosze w sobie te maleństwo niszczące moje plany na przyszłość. Boję się także jak mój chłopak będzie zachowywał się jak wyjdzie już ''zdrowy''. Co jak nie będzie chciał dziecka i mnie?<br />
-Witam. - powiedziała blondynka, tonem zbliżonym do Pani Dawson, nauczycielki fizyki. Odskoczyłam ze strachu.<br />
-Zwariowałaś, chcesz mnie doprowadzić do zawału serca ? - zaśmiałam się i ją uściskałam.<br />
-Oj tam, oj tam. - wywróciła oczami - Dziecko będzie odważniejsze.<br />
-Być może. - oparłam się o ścianę i zjechałam po niej w dół, Amanda usiadła obok mnie - Niekomfortowa.<br />
-Co? - zapytała i zmarszczyła brwi.<br />
-Niekomfortowa sytuacja, odczuwam jakby wszyscy w szkole patrzeli na mnie jak na kompletną debilkę.<br />
-Ale tego nie robią. Poradzisz sobie. - westchnęła.<br />
-Mam taką nadzieję. - oparłam swoją głowę na jej ramieniu - Ładny co?<br />
-Kto? - rozejrzała się, a ja wskazałam palcem na wysokiego, przystojnego i zaskakująco młodego policjanta - Fiu fiu, a on nie za młody na mundur? Wydaje mi się, że ludzie w jego wieku dopiero zaczynają studia.<br />
-Jest coś takiego jak szkółka policyjna, po zdaniu dobrze matury. On ma pewnie 19, może 20 lat.<br />
-A co on robi pod naszą salą wykładowczą ?<br />
-A jak myślisz. Nauczyciele od rana trąbią o wykładach z udziałem policjantów. - wyjaśniłam. Ona nigdy nic nie słucha, a potem udaje, że nikt nic jej nie mówił.<br />
-Nie chce się spóźnić. - na jej twarzy momentalnie pojawił się banan - Idziemy.<br />
<br />
***<br />
<br />
<b><i>(Amanda)</i></b><br />
Weszłyśmy do sali i zajęłyśmy swoje miejsca, po czym uważnie zaczęłyśmy słuchać pana policjanta.<br />
-Więc, jestem tu po to, żeby objaśnić wam ,co wam wolno a czego nie. Ale także za co z tych rzeczy odpowiadacie wy, a za które rodzice lub partner. - powiedział i zaczął pisać na wielkiej tablicy elektrycznej.<br />
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">SEKS</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Gdy to słowo pojawiło się na tablicy, cała sala wybuchła śmiechem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Was to bawi, ale powinniście wiedzieć, że mimo tego iż skończyliście 15 lat odpowiadacie nawet za to. - wyjaśnił.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dlaczego? - zapytał jeden z moich kolegów w klasie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Cóż, jeżeli masz dziewczynę, sypiasz z nią i ona się na to godzi to nie oznacza, że nie ponosisz odpowiedzialności. Jeżeli nie chodzi do ginekologa i jeżeli rodzice nie wiedzą, że zaczęła współżyć, mogą oni oskarżyć cię o wykorzystywanie seksualne, lub nadużycie prywatności nieletniej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Lipa.- powiedział ktoś z tyłu i znowu po sali uniósł się śmiech uczniów.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No lipa, lipa. - zaśmiał się ''wykładowca''.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><i>Tablica:</i></span>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Wykorzystywanie seksualne osoby powyżej 15 roku życia - od 6 miesięcy do 25 lat pozbawienia wolności.</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Wykorzystywanie seksualne osoby poniżej 15 roku życia - od 8 miesięcy do 25 lat pozbawienia wolności.</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">Nadużycie prywatności osoby nieletniej - od 3 miesięcy do 8 miesięcy pozbawienia wolności.</span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">-Wszyscy idziemy do więzienia. - westchnął rozbawiony Mason.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
_________________________________________________________<br />
Wiem, krótki, ale jeżeli sytuacja z waszym motywowaniem mnie sie nie polepszy rozdziały będą nawet co miesiąc. : )<br />
<br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><br /></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14569064442962376312noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-19387063749389310432014-01-03T12:48:00.000+01:002014-01-04T19:39:02.906+01:00♥ Rozdział 29 ♥<p dir=ltr>~Amanda~</p>
<p dir=ltr>Minęła już godzina od niespodziewanej awantury, kiedy to Luis darł się na moją przyjaciółkę. Nie wiedziałam o czym oni mówili. Jakie dziecko? I jakie rozstanie? Od kiedy w ogóle  ten słodki chłopak zaczął się tak zachowywać i dlaczego o niczym nie wiem. Cóż... weszłam do swojego pokoju z gorącą herbatą w ręku i tabletką na uspokojenie. Mi zawsze pomagała.<br>
-I jak się czujesz? - zapytałam przyjaciółki, która nadal była w objęciach Cooka,<br>
-A jak mam się czuć. W 99 procentach prawdopodobnie jestem w ciąży, a mój chłopak to ćpun. - powiedziała zachrypniętym głosem. <br>
-Musisz wierzyć,  że wszystko wróci do normy. - usiadłam obok nich, a herbatę odstawiłam na etażerke.<br>
-Położę się.  - szepnęła i wydostała się z uścisku Masona, po czym mimowolnie opadła na łóżko. <br>
-Wychodzę,  niedługo wrócę. - powiedział blondyn. <br>
-Nie rób niczego głupiego. - cmoknęłam go w policzek, a on uśmiechnął się i wyszedł. </p>
<p dir=ltr>***<br>
~Mason~</p>
<p dir=ltr>Jak wyszedłem od Amandy, poszedłem poszukać Luisa. Nie mogłem sobie odpuścić, po tym co zrobił. Trafiłem na niego w parku. <br>
-Hej stary. Co to miała być za akcja? -rzuciłem. <br>
-To nie była żadna akcja. - mruknął poirytowany.<br>
-Jak nie? Totalnie ci rozum odebrało, żeby tak ją traktować? - uniosłem brwi.<br>
-Będę ją traktował jak mi się podoba, a wam nic do tego. - odpowiedział - A teraz sorki, ale mi się spieszy. <br>
Poszedł. Ja natomiast ruszyłem w stronę jego domu. Gdy doszedłem, zapukałem do drzwi <br>
-Dzień dobry. - powiedziałem kobiecie stojącej za progiem.<br>
-Dzień dobry Cook. Co cię sprowadza? - uśmiechnęła się. <br>
-Chcę z Panią porozmawiać na temat Luisa.<br>
-Wejdź, proszę. <br>
Wszedłem, ściągnąłem kurtkę i buty i usiadłem przy stole w kuchni.<br>
-Może wiesz co się ostatnio dzieje z moim synem? - przyjrzała mi się uważnie. <br>
-Wie pani, znalazłem u niego w torbie to. - wyjąłem z kieszeni małe opakowanie z trzema tabletkami w środku i podałem kobiecie. Wzięła to w dłoń i głęboko westchnęła.<br>
-Tak myślałam. - przetarła dłońmi twarz. <br>
-I jest coś jeszcze. - powiedziałem niepewnie.<br>
-Tak.<br>
-Eliza ma jutro wizytę u ginekologa. Prawdopodobnie jest w ciąży. Test był pozytywny. <br>
-Boże. - jęknęła - Co ten gówniarz nawyrabiał.<br>
_____________________<br>
Sorki, że tak późno, ale tak wyszło. Komentujcie :***</p>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-75925766004611695902014-01-03T12:09:00.000+01:002014-01-03T12:11:22.574+01:00♥ Rozdział 28 ♥Miły środowy wieczorek z przyjaciółmi. Oczywiście nie obeszło by się bez plotek i kłótni.<br />
<div>
-Mason jest.... - powiedziała Eliza - Dokończ.</div>
<div>
-...dupkiem. - dokończyłam.</div>
<div>
-Mason jest...</div>
<div>
-...dupkiem</div>
<div>
-Mason jest...</div>
<div>
-...dupkiem.</div>
<div>
-Mason jest... - chłopak wszedł do pokoju.</div>
<div>
-...kochany. - roześmiałyśmy się.</div>
<div>
-Czy wy mnie obgadujecie? - zmarszczył brwi.</div>
<div>
-Bawimy się w hasła. - wyjaśniła mu brunetka.</div>
<div>
-Czyli? - podszedł do nas i usiadł obok mnie.</div>
<div>
-Mason jest...</div>
<div>
-...dupkiem. </div>
<div>
-Ukarze cię. - zagroził.</div>
<div>
-Jak? - udawałam zaciekawioną.</div>
<div>
-Bardzo, bardzo, bardzo boleśnie. - podkreślił. W tym czasie do pokoju wszedł Luis.</div>
<div>
-Hej. - powiedziałam.</div>
<div>
-Hej. - odpowiedział dziwnym, niespokojnym tonem. Wyglądał na zdenerwowanego, bardzo zdenerwowanego.</div>
<div>
-Idę jutro do lekarza. - odezwała się do chłopaka Eliza.</div>
<div>
-No i co. - odpowiedział obojętnie.</div>
<div>
-Myślałam, że ze mną... - nie zdążyła dokończyć. Rozpętała się burza.</div>
<div>
-Mam gdzieś co myślałaś. - zaczął krzyczeć - Nie obchodzi mnie twoje głupie gadanie, pamiętaj, że jak faktycznie jesteś w tej pieprzonej ciąży to możesz o mnie zapomnieć.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
~Mason~</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Liz stała przed nim i cała się trzęsła jak zaczął na nią krzyczeć. On w życiu nie potraktował by tak swojej dziewczyny. Kiedy skończył wyszedł trzaskają drzwiami, a brunetka wybuchła donośnym płaczem.</div>
<div>
-Hej, mała. Spokojnie. - podszedłem do niej i mocno ją do siebie przytuliłem. Próbowałem ją uspokoić, ale na marne.</div>
<div>
-Zrobię jej ciepłej herbaty. - odezwała się, co zauważyłem, bardzo zszokowana Amanda, a następnie wyszła z pokoju.</div>
<div>
-Posłuchaj. Nie bierz sobie jego słów na poważnie, okay? Wszystko wróci do normy. Obiecuje. - pocałowałem ją w czoło i posadziłem na łóżku. Siedziała i wypłakiwała mi się w koszulkę. Od pewnego czasu Luis zachowywał się bardzo dziwnie. Trzy dni temu znalazłem w jego torbie, małe, nieoznaczone opakowanie z tabletkami. Szczerze mówiąc tylko głupi nie domyślił by się, że to narkotyki. Oczywiście na moje nieszczęście przyłapała mnie Eliza i zauważyła tabletki. Musi brać już długo bo wobec własnej dziewczyny zachowuje się okropnie. Do tego doszło także zmartwienie, czy nie jest z nim w ciąży. Robiła test - wyszedł pozytywny. Jej rodzice nie zareagowali źle, starają się ją wspierać, mimo wszystko są trochę źli. Myślałem, że przemówię temu idiocie do głowy, ale cóż... nie słuchał mnie. Dziś, w tym momencie, ostatecznie stwierdziłem, że powiem jego rodzicom o tym co się dzieje. Nie pozwolę, żeby tak traktował Elizę, a przede wszystkim nie pozwolę, żeby się zniszczył.</div>
<div>
_______________________________________________________</div>
<div>
Jak chcecie dziś kolejny to dawajcie <b>4 komentarze</b>, a pojawi się w mgnieniu oka. <b><i>Mam wenę :D</i></b></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-34971932656641060682014-01-01T16:22:00.001+01:002014-01-01T16:22:11.576+01:00♥ Rozdział 27 ♥Znów te same dźwięki - lekarze, pielęgniarki, ale tym razem w pokoju był ktoś jeszcze. Poczułam delikatny zapach męskich perfum zmieszany z ... truskawkami. Jaki normalny chłopak pachnie truskawkami ?! Uchyliłam lekko powieki, żeby zobaczyć kto gości w moim skromnym 'mieszkanku'. Był to Cook, pachnący truskawkami. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ciężko było mi się kontrolować. Na całe szczęście usłyszałam jak chłopak się ulatnia, mrucząc pod nosem, że potrzebuje kawy. Nie wytrzymałam, emocje przejęły kontrolę nad moim ciałem. Wiłam się po łóżku nie mogąc się uspokoić, a ktoś niestety przerwał mi dobrą zabawę.<br />
-Amanda! - krzyknęła podniecona Eliza.<br />
-Wow! Aż tak cieszy cię mój widok ? - uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciółkę.<br />
-Jasne, ale lepiej wytłumacz mi z czego się tak śmiałaś.<br />
-Pachniał truskawkami. - na samo wspomnienie znów zapanował nade mną śmiech.<br />
-Kto? - zaśmiała się. Ujrzałam cień jakiejś osoby i ułożyłam się jakbym nadal spała.<br />
-Cicho. - szepnęłam - Jakby co nie obudziłam się, jasne?<br />
-Okey. - odpowiedziała zdziwiona. Usłyszałam jak do sali wchodzi Pan Truskawka.<br />
-O hej Liz, nie widziałem jak wchodziłaś. - przytulił ją.<br />
-Hej. Umm...czy ty pachniesz.. truskawkami. - zmarszczyła brwi. Przyglądałam się im ukradkiem.<br />
-Boże, aż tak czuć? - westchnął.<br />
-Tak. - odpowiedziała mu śmiechem.<br />
-Wina Adri. Wypsikała mi cały pokój truskawkowym perfumem, a zostawiłem tam torbę do szkoły. Musiałem wejść, tym bardziej, że nikogo już wtedy nie było w domu. - zażalił się na siostrę.<br />
-Ona to ma pomysły.<br />
-Głupek. - mruknęłam. Przecież mógł sobie zrobić wagary.<br />
-Co? - podszedł do łóżka, a ja lekko wyjęłam prawą rękę spod pościeli i ukułam go w bok.<br />
-A to, truskaweczko. - otworzyłam oczy i się roześmiałam. On odwdzięczył mi się tym samym, łaskotając mnie po brzuchu.<br />
-I co teraz, hm? - uśmiechnął się cwaniacko i na chwilę zaprzestał dręczenia mnie.<br />
-Teraz panna Blood ubierze się i pojedzie do domu, młodzieńcze. - odezwał się mój lekarz, który zawitał waśnie do sali.<br />
-Mogę? - zapytałam dla pewności.<br />
-Tak, twoja mama czeka na dole w samochodzie. - uśmiechnął się.<br />
-Nareszcie. -odetchnęłam z ulgą i zaczęłam się ubierać, a lekarz wyszedł, bo wołała go pielęgniarka.<br />
-Dlaczego ja o niczym nie wiedziałem? - zapytał Mason.<br />
-Bo obudziłam się wczoraj wieczorem i na nowo poszłam spać. - wyjaśniłam.<br />
-Ej ja muszę iść. Sorry, ale idę z Luisem do kina. - dziewczyna spojrzała na nas przepraszająco i wyszła.<br />
-Mają mały kryzys i starają się go załagodzić. - wyjaśnił blondyn.<br />
-Ciekawe...<br />
<i>CND...........................................</i><br />
<i>_____________________________________________________</i><br />
Wiem, że nie jest długi, ale jest. Do <b>nie usunięcia </b>bloga zmotywowała mnie Agnieszka Williamson. Miałaś rację mówiąc, że inni mogą jeszcze kiedyś chcieć to przeczytać. Nie mogę Wam obiecać, że jutro coś napiszę, ponieważ czeka mnie szkoła, ale ustalę sobie wolne dni w styczniu i także te luźniejsze, po czym pojawi się zakładka z kalendarzem na styczeń co do terminów rozdziałów. Buziaki :**Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-48403133069076086632013-12-27T18:38:00.000+01:002013-12-27T18:47:55.561+01:00♥ Rozdział 26 ♥<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>1. OBEJRZYJ!</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>2. PRZECZYTAJ!</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dyHk70DVIX7UnPR_8Z9FNBLt1BO7QzqhFnO1sI_DQTTvP7MU17USF99tgZRB7maAbXhU7XRsVQNnrtOkIrSFg' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
Słyszałam szmery i niewyraźne głosy, które doprowadzały mnie do bólu głowy. Czułam, że moje powieki są ciężkie i dopiero po kilku męczących próbach udało mi się je otworzyć. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam białą salę szpitalną, a za okienkiem na korytarz kręcące się pielęgniarki. Nie miałam pojęcia co się dzieje. Jeszcze przed chwilą widziałam siebie i Masona jako dorosłych ... rodziców. Byłam zagubiona i zdezorientowana. Po chwili zauważyłam, że do sali wchodzi mama.<br />
-Obudziłaś się. - szeroko się uśmiechnęła i złapała mnie za rękę.<br />
-Co się stało? - zapytałam zachrypniętym głosem.<br />
-Jak co się stało? Nie pamiętasz? - zmarszczyła brwi i wzięła łyk kawy.<br />
-Nie. - potwierdziłam - Mogłabyś zawołać lekarza, bardzo boli mnie głowa.<br />
Mama przytaknęła i wyszła, a ja cały czas próbowałam sobie przypomnieć wydarzenia przez, które jestem w szpitalu. Niestety - na nic.<br />
-Dzień Dobry. - zwróciłam się do mężczyzny w średnim wieku, wyglądał na sympatycznego.<br />
-Dobry, dobry. - uśmiechnął się - Więc co ci moja droga dolega?<br />
-Pomijając jak bardzo umieram z głodu to boli mnie głowa. - odwzajemniłam uśmiech, po czym pod wpływem nagłego bólu złapałam się za głowę - Aśś.<br />
-Podam ci coś przeciwbólowego. - powiedział i podniósł górną część łóżka do góry. Teraz w zasadzie siedziałam, a nie leżałam.<br />
-Lepiej m powiedz czy możesz swobodnie ruszać nogami. - odsłonił kołdrę i ''macał'' mi nogi.<br />
-Czuje i tak mogę swobodnie ruszać. - westchnęłam.<br />
-To w takim razie, jest jeszcze coś co cię martwi? - zapytał.<br />
-Głód i to, że nie pamiętam co się stało.<br />
-Głodem się nie przejmuj, zaraz pielęgniarka przyniesie ci obiad, a co do zaniku pamięci to chwilowe. Za kilka dni powinno ci się przypomnieć. - zapewnił, a następnie wyszedł z sali.<br />
-Długo tu leżałam ? - spojrzałam na mamę.<br />
-Dwa tygodnie. - zakryła mnie kołdrą i poprawiła poduszkę.<br />
-Ehh.. a odwiedzał mnie ktoś chociaż? - powiedziałam zrezygnowana.<br />
-Amanda, no jak ty możesz. Jasne, że cię odwiedzali. Ja, tata, twoi przyjaciele. - skarciła mnie - Najwięcej przesiadywał tu Mason. Codziennie po szkole i po kilka dobrych godzin. - po tych słowach mimowolnie się uśmiechnęłam.<br />
-A powiesz mi co się działo przez kilka dni, przed moim wypadkiem?<br />
-Co się działo... hmmm. Zerwałaś z Danielem, pokłóciłaś się z tatą. To chyba to co ważne.<br />
-A wypadek?<br />
-Wpadłaś pod samochód, niezdaro. - po tych słowach wspomnienia jakby mnie uderzyły. Poczułam się słabo, zemdlałam.<br />
__________________________________________________<br />
Zadowoleni ? No błagam, powiedzcie, że tak ... kilka minut spóźnienia chyba mi darujecie. :** Stwierdziłam, że wielu z Was zawiodło się , że skończyłam ,,Kocham Cię'', ale jak widać wróciło i już póki co Was nie opuści.<br />
Do następnego. <b>Proszę o opinię ♥</b>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-28604328804736997402013-12-26T21:45:00.004+01:002013-12-26T21:45:41.752+01:00Wesołych Świąt + MEGA NIESPODZIANKA ♥<b>Mikołaja w domku,</b><br />
<b>Upominków ile się da,</b><br />
<b>Cukierków 3 skrzynki, <---- I także, żeby rok 2014 przyniósł Wam wiele szczęścia,</b><br />
<b>Pięciometrowej choinki, miłości, zdrowia, a także żebyście spełnili w nim swoje </b><br />
<b>Przed domem śnieżnego bałwana marzenia. </b><br />
<br />
<b>I sylwestra do białego rana!</b><br />
<b>_______________________________________________</b><br />
<b>Kochani, cóż...... jutro czeka Was niespodzianka, taki prezent ode mnie... i mam nadzieję, że wielu z Was podniosą się wtedy kąciki ust delikatnie do góry.</b><br />
.<br />
.<br />
.<br />
.<br />
.<br />
.<br />
.<br />
.<br />
.<br />
.<br />
.<br />
.<br />
To będzie coś co.. uszczęśliwi mnie wewnętrznie jako osobę, która pisze dla Was te bzdety. I liczę, że wielu z Was jako moich wytrwałych czytelników także to bardzo zadowoli. Jedyne co Wam zdradzę to, to, że na pewno nie mam na myśli nowego rozdziału.<br />
<br />
<b>Buziaki :**, </b><br />
<b> Vicki</b>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14569064442962376312noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-43372070650061086842013-11-24T20:20:00.002+01:002013-11-24T20:20:33.928+01:00♥ Część II, Rozdział 12 ♥<i>Rozdział 12</i><br />
<i>Dom Masona.</i><br />
<i><br /></i>
-Będziemy teraz u ciebie mieszkać ? - spytał Filip, zajadając właśnie babeczki, które razem piekliśmy.<br />
-Na razie tak, a potem zobaczymy. - odpowiedziałem.<br />
-Miałem dziś jechać do babci na weekend. - powiedział chłopczyk.<br />
-Ups. Trzeba zadzwonić do babci. - zaśmiałem się i złapałem w rękę telefon. Kiedy już chciałem dzwonić do mamy Amandy, usłyszałem pukanie do drzwi. Podszedłem do nich i otworzyłem.<br />
-Dzień dobry. Właśnie miałem do pani dzwonić. - uśmiechnąłem się do pani Sylwii i wpuściłem ją do środka.<br />
-Czy ty wiesz gdzie się podziała moja córka? - zapytała, widać było, że się martwi.<br />
-Śpi. - wyjaśniłem.<br />
-Bogu dzięki. - odetchnęła z ulgą - Witam mojego kochanego wnusia.<br />
-Cześć babciu. - powiedział chłopiec, po czym przytulił kobietę - Zabierasz mnie na weekend, tak jak obiecałaś?<br />
-Tak, tak zabieram. O ile mama nie będzie miała nic przeciwko. - uśmiechnęła się.<br />
-No mama na nogi chyba za szybko nie wstanie. Idź ją Filip przebudź i powiedz, że babcia po ciebie przyjechała. - nakazałem. Musiałem porozmawiać z mamą Amandy. Chłopiec pokierował się do pokoju mamy.<br />
-Co tu się dzieje Mason? Przyjeżdżam, a mieszkanie puste. - zaczęła kobieta - Chodzi o Krystiana, tak? Mówiłam jej, że to nie jest mężczyzna dla niej.<br />
-Czyli pani nie wiedziała, że on się nad nimi znęca? - spojrzałem na nią pytająco.<br />
-Znęca? Chcesz mi powiedzieć, że ten facet podniósł rękę na moją córkę i wnuka? - Sylwia się zdenerwowała. Patrzała na mnie jak na idiotę.<br />
-Właśnie to chcę pani powiedzieć. - westchnąłem - Tylko, że Amanda musi iść na policje i do lekarza.<br />
-Do lekarza? Po co jej lekarz? - spytała.<br />
-Niech się pani domyśli. - ściszyłem głos. Do salonu wrócił Filip.<br />
-Jestem spakowany. - stanął na baczność.<br />
-Czyli mama nie śpi? - zapytała wnuka, drżącym głosem. Zrozumiała co miałem na myśli.<br />
-Wygląda jak truposz z bajki. Jest blada i ledwo się trzyma na nogach. Powiedziała mi, że jest po prostu bardzo zmęczona. - rozłożył ręce chłopiec.<br />
-Aha, rozumiem. To ja może lepiej do niej nie idę, niech odpocznie. Chodź Filip, jedziemy do dziadka.<br />
-I do Mateusza. - dodał.<br />
-Tak, tak. - Sylwia ubrała małemu kurtkę i buty po czym otworzyła drzwi.<br />
-Zajmij się nią. - szepnęła.<br />
-Niech się pani nie martwi, zajmę. - zapewniłem kobietę. Oni wyszli, a ja stwierdziłem, że zrobię<br />Amandzie coś do zjedzenia. Od dłuższego czasu nic nie jadła, nie może się przecież głodzić. Przygotowałem ziemniaki zapiekane w piekarniku z kurczakiem i przyprawami. Do tego łagodny sos meksykański i voilà <włala>.<br />
Poszedłem do sypialni z drewnianą tacką na której stała szklanka soku pomarańczowego i danie ugotowane przeze mnie. Gdy wszedłem Amanda lekko się odwróciła.<br />
-Przyniosłem obiad. Musisz coś zjeść. - powiedziałem i usiadłem obok niej na łóżku.<br />
-Nie musiałeś. - powiedziała lekko zachrypniętym głosem i odkaszlnęła - Ale dziękuję - jej głos wrócił do normy.<br />
-Ma być wszystko, wszyściuteńko zjedzone. Co do grama. - zarządziłem. Zaśmiała się.<br />
-Dobrze. Monsieur, za pozwoleniem <mesje>. - wzięła gryza i się uśmiechnęła - A ja się bałam, że mnie otrujesz.<br />
Zaśmialiśmy się.<br />
-Umiem gotować. Mamusia mnie nauczyła. - podkreślił drugie zdanie - Czyli smakuje?<br />
-Bardzo. - uśmiechnęła się. Kochałem ten jej szczery uśmiech, cieszyłem się, że mimo okoliczności Amanda się do mnie uśmiecha. Kiedy już zjadła, poszła ze mną do kuchni.<br />
-Mogłaś się jeszcze położyć. - powiedziałem, wstawiając naczynia do zmywarki.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHUBmQV-bmPCS2uPJVrvd5fCV-5-6TveFNJhCm-NfR8bmRM_gDTsATHxneM48yus3UvDpiqxafQL_cDe7i7aGwth8yUwsbgJ22oA_7ga3aIRoC531dtNdP-fxo1fpUGhzfSycMofKIl8E/s1600/tumblr_muxnu64vt21suvynno1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHUBmQV-bmPCS2uPJVrvd5fCV-5-6TveFNJhCm-NfR8bmRM_gDTsATHxneM48yus3UvDpiqxafQL_cDe7i7aGwth8yUwsbgJ22oA_7ga3aIRoC531dtNdP-fxo1fpUGhzfSycMofKIl8E/s1600/tumblr_muxnu64vt21suvynno1_500.gif" height="179" width="320" /></a>-Nie mam ochoty już leżeć. - rzuciła. Podszedłem do niej i lekko ją przytuliłem. Po chwili kiedy tak staliśmy przytuleni, odsunąłem ją lekko od siebie i delikatnie pocałowałem. Odwzajemniła pocałunek.<br />
-Musimy porozmawiać. Poważnie. - powiedziała cicho.<br />
-Wiem. - odpowiedziałem.<br />
________________________________________________________<br />
Jest! Udało mi się wyskrobać : ) Piszcie opinie <span style="background-color: yellow;"><span style="color: red;">5 KOM - NEXT</span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-57541726834668715112013-11-10T18:38:00.001+01:002013-11-18T14:20:48.249+01:00♥ Część II, Rozdział 11 ♥<i>Rozdział 11</i><br />
<i>Dom Amandy, 8.04.2015</i><br />
<br />
Minęły już dwa tygodnie od kiedy to się zaczęło. Nie jestem sobą, jestem inna. Boje się wracać do własnego domu ... nigdy nie pomyślałabym, że dojdzie do czegoś takiego. Najbardziej martwię się o Filipa, ale moje uwagi i komentarze nic nie dają. Trzy dni temu Krystian wysłał mnie do sklepu, ale nie pozwolił mi go ze sobą zabrać. Jak wróciłam zauważyłam, że zlał małego tak, że nie był w stanie nic powiedzieć. Przez moją głupotę cierpi moje dziecko. Filipek będzie miał traumę, ciągle płacze i płacze. Nie wiem co zrobić, boję się komukolwiek powiedzieć o tym co się dzieję w moim domu.<br />
-Wróciłam. - powiedziałam wchodząc do domu. Było już po 23:00.<br />
-Późno. - zaznaczył szatyn.<br />
-Praca. - westchnęłam. Chciałam nalać sobie soku, ale Krystian mocno objął mnie w pasie.<br />
-A gdzie w tym wszystkim czas dla mnie. - pocałował mnie.<br />
-Nie dotykaj mnie. - odepchnęłam go od siebie, ale jak próbowałam ponownie podejść do blatu, Krystian szarpnął mnie za ramię i przyciągnął do siebie.<br />
-Jesteś moją narzeczoną i masz swoje obowiązki. - szepnął mi do ucha.<br />
-Nie jestem twoją pieprzoną narzeczoną! - wydarłam się na niego, a w ty czasie przez uchylone drzwi swojego pokoju spoglądał na nas Filip.<br />
-Błąd. - szatyn złapał mnie za włosy i zaczął ciągnąć do sypialni.<br />
-Puść mnie! Rozumiesz?! Puszczaj! - krzyczałam. On jednak nie odpuścił. Gdy weszliśmy, zatrzasnął drzwi i rzucił mnie na łóżko. Byłam tak przerażona, że nie miałam nawet odwagi krzyczeć. Tym bardziej, że w domu jest Filip. Jednak nadal próbowałam się wyrwać, a gdy to nie poskutkowało, nie wiedziałam co robić. Krystian zdarł ze mnie bluzkę i siłą ściągnął resztę ubrań. Nigdy w życiu nie spotkało mnie nic gorszego, miałam ochotę umrzeć, albo wyjechać daleko i zapomnieć.<br />
<br />
***<br />
<br />
Chłopiec wyszedł do kuchni, gdzie był Krystian i nalał sobie wody. Przez chwilę obserwował jak mężczyzna wychodzi z domu i wrócił do siebie. W kuchni leżała komórka mamy, więc po kryjomu ją zabrał. Gdy usiadł na łóżku, szybko wykręcił numer Masona.<br />
-Halo? - odezwał się znajomy głos.<br />
-Cook? - odezwał się cicho chłopiec.<br />
-Hej mały. A mogę wiedzieć dlaczego mówisz ściszonym głosem?. - w głosie mężczyzny można było wyczuć, że się uśmiecha.<br />
-Możesz do nas przyjechać. - zapytał.<br />
-Jasne, a coś się stało ? - zaniepokoił się - Dasz mi mamę do telefonu?<br />
-Nie dam.<br />
-Filip, co się dzieje?<br />
-Nie wiem... mama płacze, strasznie krzyczała.<br />
-Zaraz przyjadę.<br />
<br />
***<br />
<br />
Po telefonie od Filipa, momentalnie wyszedłem z domu. Zmartwiło mnie to co powiedział. Amanda nie płacze bez powodu, za dobrze ją znam.<br />
-No hej. - powiedziałem wchodząc do mieszkania Amandy.<br />
-Hej. - odpowiedział cicho chłopiec - Możemy najpierw porozmawiać?<br />
-W cztery oczy?. Okej.<br />
Poszliśmy do pokoju chłopca, a on mi wszystko odpowiedział. Od samego początku do końca i pokazał rany na ciele.<br />
-Pieprzony gnojek. - powiedziałem sam do siebie.<br />
-A dzisiaj co się stało?<br />
-Nie wiem, najpierw się tulił do mamy, potem ją szarpał i zaciągnął do pokoju. Nie wiem co się stało, ale jak wychodził to słyszałem jak mama płacze. Bałem się, że będzie zła jak wejdę. - Filip był przybity, a mnie szlak trafił. Nie da się nie zrozumieć inaczej niż, że wykorzystał Amandę. Chciałem z nią jak najszybciej porozmawiać.<br />
-Idę do mamy. - rzuciłem i skierowałem się do drzwi - Zostań tutaj. Podszedłem pod drzwi sypialni i po cichu wszedłem. W środku nie słychać było żywej duszy, ale widziałem, że ktoś leży w łóżku. Podszedłem, delikatnie usiadłem i złapałem Amandę za ramię. Na moje nieszczęście wystraszyła się i o mały włos, a nie dostałbym w twarz.<br />
-Hej, spokojnie. - szepnąłem i mocno ją do siebie przytuliłem. Ona nic nie mówiła tylko najzwyczajniej w świecie się rozpłakała - Będzie okej, obiecuję.<br />
-Cook ty nic nie rozumiesz... - jąkała.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAx5qPcLoPUTHKBFJ99ItA4eLuvmBhY6WxAyqiArTePmq3q5ZgvMiOJlVeuhK7H85TB8kj9Bf1fXwz5GCq85cIiuxVaG1OTbga5PYa__Fc-OY2dMJKiDCNbcLerWhgawwOWOv7QpoRQYU/s1600/tumblr_lv54rcL4Kc1qb13s7o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAx5qPcLoPUTHKBFJ99ItA4eLuvmBhY6WxAyqiArTePmq3q5ZgvMiOJlVeuhK7H85TB8kj9Bf1fXwz5GCq85cIiuxVaG1OTbga5PYa__Fc-OY2dMJKiDCNbcLerWhgawwOWOv7QpoRQYU/s1600/tumblr_lv54rcL4Kc1qb13s7o1_500.gif" height="190" width="400" /></a>-Amanda spójrz na mnie. - brunetka spojrzała mi w oczy - Nie zostawię cię samej. Ani ciebie, ani Filipa.<br />
-Jestem tak przerażona. Nie wiem, czy mogę znieść więcej. Nie wiem co robić.<br />
-Masz mnie, pamiętaj. Zawsze możesz liczyć na mnie. Spakuj najpotrzebniejsze rzeczy swoje i Filipa. Zabiorę was do siebie. Gdy tylko przyjedziemy we trójkę pojedziemy na policję. Zeznania małego i ślady przemocy na ciele pomogą udowodnić mu, że się nad wami znęcał. A potem zbada cię lekarz i będą mieli dowody na to, że zrobił ci krzydę. - przytuliłem ją i pocałowałem w czoło.<br />
______________________________________________<br />
Już jest, opinie proszę :** ♥<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-28465197166752790972013-11-09T20:56:00.001+01:002013-11-09T20:56:41.782+01:00♥ Część II, Rozdział 10 ♥<i>Rozdział 10</i><br />
<i>Kontynuacja rozdziału 9, kłótnia Amandy i Krystiana.</i><br />
<br />
Nagle poczułam silne uderzenie otwartą dłonią w policzek. Momentalnie złapałam się w miejsce uderzenia, a łzy stanęły mi w oczach.<br />
-Mamo. - powiedział cicho przestraszony Filip.<br />
-Idź do siebie, idź. - powiedziałam próbując powstrzymać płacz. Jak powiedziałam tak zrobił.<br />
-Nigdy, nigdy już nie podniesiesz na mnie ręki. - wyszeptałam drżącym głosem.<br />
-Posłuchaj. - szarpnął mnie za włosy i przyciągnął do siebie - Zrobię to na co będę miał ochotę, zrozumiałaś ?<br />
-Ałć. - przytaknęłam. Po chwili on wyszedł do pracy, a ja usiadłam na krześle. Nogi się podemną uginały. Strasznie się go bałam. Mama miała racje, powinnam była trzymać się od niego z daleka. Nie wiedziałam co robić, po prostu zaczęłam płakać. Poczułam jak ktoś mnie tuli.<br />
-Filip prosiłam, żebyś poszedł do siebie. - powiedziałam do syna.<br />
-Nie płacz.- przytulił mnie mocniej.<br />
-Dobrze słońce. - mocno go uścisnęłam - Kocham cię.<br />
-Ja ciebie też. - wyszeptał.<br />
<br />
***<br />
<br />
-Amanda, wszystko gra? - zapytałem. Siedziała przy biurku, rozkojarzona.<br />
-Tak Cook, przepraszam. - odpowiedziała cicho.<br />
-Nie wyglądasz najlepiej. Może idź lepiej do domu. - westchnąłem.<br />
-Nie. Nie mogę sobie tak pracy olewać, ale dzięki.<br />
-Okey jak wolisz. A gdzie Filip? - uśmiechnąłem się.<br />
-Zaraz powinna go babcia przyprowadzić. - zaśmiała się - Polubiliście się, prawda?<br />
-Tak mi się wydaje. - odpowiedziałem, chciałem coś dodać, ale przerwał mi krzyk chłopca.<br />
-Cooooooooooooook!- chłopiec podbiegł w moją stronę i mocno mnie uściskał.<br />
-Hej młody. - uśmiechnąłem się do chłopca.<br />
-Możemy porozmawiać? - powiedział ściszonym głosem chłopiec.<br />
-Filip. - Amanda zmroziła go wzrokiem. Jakby chciała, żeby czegoś nie wygadał.<br />
-Ale.. - zaczął - Ehhh dobrze, nic nie mówię.<br />
-Muszę iść, ale jak będziesz coś chciał to jestem w moim biurze, okej? - spojrzałem na chłopca.<br />
-Mhm. - szepnął.<br />
Co zdarzy się po dwóch następnych, ciężkich tygodniach? Do czego tym razem posunie się Krystian i co zrobi Mason gdy się o tym dowie?<br />
_________________________________________________<br />
Krótki, ale pisze dalej. Mam nadzieje, że Was choć odrobinkę zaciekawiłam :** Trzymajcie się ♥<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-74954824676568405262013-11-08T16:40:00.000+01:002013-11-08T16:40:20.459+01:00BLOG O PEDDIE ♥Link - http://love-story-peddie-by-vicki.blogspot.com<br />
<br />
PROLOG już jest, a rozdział już niebawem xDAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-58718263131855862402013-11-08T15:55:00.002+01:002013-11-08T15:55:09.944+01:00♥ Część II, Rozdział 9 ♥<i>Rozdział 9</i><br />
<i>25.03.2015, Dom Amandy</i><br />
<i><br /></i>
-Mama kocha mnie.- chłopiec wytknął język do Krystiana.<br />
-Mnie też. - zaśmiał się mężczyzna.<br />
-Wcale nie! Cook jest fajniejszy! - krzyknął zdenerwowany i pobiegł do pokoju.<br />
-Kto to ten Cook? Hm? - zapytał.<br />
-Mój kolega z liceum i jednocześnie szef. - wyjaśniła Amanda - Mały go po prostu polubił.<br />
-Aha, a jak z weekendem. Damy rade pobyć sami, czy nie?<br />
-Nie jestem pewna Kris, bo nie wiem kto by zajął się małym. Mama dziś nie może, mały chciał pojechać do Cooka, ale wyjechał w delegacje. Nie mam co z nim zrobić przykro mi.<br />
-No cóż, trudno. - westchnął.<br />
<br />
***<br />
<br />
Położyłam się do łóżka, przykryłam i zgasiłam lampkę nocną. Po chwili poczułam jak Kris całuję mnie w ramię.<br />
-Mały śpi. - wyszeptał - Jesteśmy tu sami.<br />
-A jak się obudzi? - obróciłam się i zapytałam ściszonym głosem.<br />
-To coś wymyślimy. - pocałował mnie, a ja się uśmiechnęłam. Nagle usłyszałam jak drzwi się otwierają. Szybko odsunęłam się od Krystiana.<br />
-Co się stało kochanie? - zapytałam Filipa.<br />
-Nie mogę zasnąć, mogę spać z tobą? - zapytał cicho.<br />
-Jasne, wskakuj. - chłopiec położył się między mną, a szatynem.<br />
-Dobranoc mamo. - szepnął.<br />
-Dobranoc skarbie.<br />
Gdy tak leżałam i myślałam zdałam sobie sprawę, że nadal czuję coś do Masona. Mój syn się do niego przywiązał, ja widuję go codziennie. Moja sytuacja jest trudna. Jestem z Krystianem bo chcę stworzyć dziecku rodzinę, ale z drugiej strony kocham Cooka i mały też. Gdybym była pewna, że dla Masona nadal jestem kimś więcej niż tylko dobrą przyjaciółką to zrobiłabym wszystko, żeby do niego wrócić. Oczywiście zerwałabym z moim obecnym partnerem. Zawsze myślałam jakby to było gdybym nie wyjechała, gdybym o wszystkim powiedziała blondynowi i gdybym wyznała mu jak bardzo go kocham. Moglibyśmy być teraz szczęśliwi, mogłabym być teraz już jego narzeczoną i mogłabym czuć się kochana. Ale spieprzyłam, znowu zawaliłam pochopną decyzją. Myślę, że Masonowi należą się wyjaśnienia, powinien wiedzieć co wtedy zaszło i dlaczego wyjechałam bez pożegnania. Może zrozumie... . Miejmy taką nadzieję.<br />
<br />
***<br />
<br />
Wstałam rano, była dopiero 5:35. Do pracy miałam na 8:00, ale nie mogłam spać. Stwierdziłam, że dziś zbiorę się na poważną rozmowę z Krystianem i Masonem. Strasznie się tego bałam, bo co do jednego mama miała rację. Krystian jest bardzo porywczym i czasem agresywnym facetem. Martwiłam się, że nie będzie wesoło.<br />
-Hej, co tak wcześnie wstałaś. Kładź się. - powiedziała Kris, wchodząc do kuchni. Wyglądał na zaspanego.<br />
-Nie mogłam spać, bo.. - za jąkałam się i przeszła mnie nagła fala gorąca - Muszę z tobą pogadać.<br />
-O czym ? - zapytał marszcząc brwi.<br />
-O nas. - odpowiedziałam.<br />
-No słucham. - pośpieszył mnie, chyba trochę się zdenerwował.<br />
-Krystian ja nie jestem przekonana co do naszego związku. Pamiętaj, że najważniejsze jest dla mnie dobro dziecka, ale liczą się także moje uczucia do ciebie. A co do nich nie jestem pewna. - wytłumaczyłam.<br />
-Nie przesadzasz? - spojrzał na mnie wyraźnie wkurzony.<br />
-Mam się bawić w dobrego tatusia, żeby ten gówniarz mnie polubił ?! O to chodzi prawda ?! - krzyknął.<br />
-Nie waż się nigdy więcej tak nazywać mojego dziecka! - krzyknęłam. Nie miał prawa obrażać Filipa. Pożałowałam tych słów. W ten dzień rozpoczęło się piekło.<br />
<b>_________________________________________________</b><br />
<b>Hola! Miśki Wy moje. Oto jest, jak dam rade napisze jeszcze jeden. Czyżby budyń wzbudzał wenę ? O.o Komentujcie. Pamiętajcie każdy komentarz to wielka motywacja.</b>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-35265863003374617532013-10-28T21:20:00.001+01:002013-10-28T21:20:43.206+01:00ANKIETA KOCHANI ♥Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-4762117946792915792013-10-25T14:34:00.000+02:002013-10-25T14:34:26.402+02:00♥ Część II, Rozdział 8 ♥<i>Rozdział 8</i><br />
<i>Akcja dalej toczy się w biurowcu, w którym pracuje Amanda.</i><br />
<i><br /></i>
<b>Freddie/Mason</b><br />
<b><br /></b>
Szedłem korytarzem w stronę kuchni i oczywiście zamiast patrzeć przed siebie, gapiłem się w dwadzieścia innych miejsc. Po chwili poczułem, że na kogoś wpadłem, a herbata tej osoby wylądowała na mojej koszuli.<br />
-Ojej. Przepraszam. - powiedział chłopiec.<br />
-Filip! Boże dziecko nie mogłeś chwile na mnie poczekać. - Do chłopca podeszła Amanda - Przepraszam cię za niego.<br />
-Nie przesadzaj to ja się zagapiłem, a mały już przeprosił. - uśmiechnąłem się do Filipa, na co on się wyszczerzył.<br />
-Widzisz mamo, nic się nie stało. - wyjaśnił Amandzie blondynek.<br />
-Czy ja wiem czy nic. - zaśmiała się.<br />
-Nic, nic. - zapewniłem - A z jakiej racji ja nic nie wiem o twoim dziecku, hmm?<br />
-A no, tak wyszło. I myślę, że to nie jest dobre miejsce na tę rozmowę. - westchnęłam.<br />
-Okej, w takim razie odwiedzę cię po pracy. -uśmiechnąłem się.<br />
-Niech będzie. - odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.<br />
<br />
***<br />
<b>Amanda</b><br />
<b><br /></b>
-No więc dlaczego nie jestem ojcem chrzestnym? - zaśmiał się.<br />
-Uf, hmm bo byłam za granicą. Byli u mnie Eliza i Domino. Tak wyszło. - odpowiedziałam z uśmiechem. Strasznie się bałam, że będzie pytał z kim, dlaczego, jak. Dlaczego odeszłam i zostawiłam go mimo tego, że go kochałam. Ale na szczęście chodziło tylko o to. Moje rozmyślenia przerwał huk.<br />
-Mamo! - krzyczał Filip.<br />
-Tak? Wszystko dobrze?<br />
-Nie. - odpowiedział łamiącym się głosem. Momentalnie, szybkim krokiem poszłam do jego pokoju - Boże, Filipek. Coś ty zrobił.<br />
-Przepraszam - powiedział zapłakany. Spadła szafa, a mały rozciął sobie rękę o jej róg.<br />
-Wiesz co, lepiej pojechać z nim do szpitala. Rana jest do zszycia. - odezwał się Cook.<br />
<br />
***<br />
Siedziałam już w domu, małemu zszyto ranę i wypuszczono go do domu. Niedawno zasnął, usypiałam go dwie godziny. Bał się, że coś się stanie. Było już dobrze po 22:00, a nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.<br />
-Idę, idę. - szepnęłam sama do siebie. Otworzyła drzwi, a w nich ujrzałam Krystiana.<br />
-Hej. - powiedział i cmoknął mnie w policzek - Mogę?<br />
-Jasne. - zatrzasnęłam za nim drzwi - Co cię tu sprowadza o tej porze?<br />
-Chciałem cię zobaczyć i dowiedzieć się czy wszystko w porządku. Nie odbierałaś telefonu. - wyjaśnił.<br />
-Mieliśmy mały wypadek. Szafa się przewróciła, o mało co nie na Filipa, a on rozciął sobie rękę. Byliśmy w szpitalu. Jestem wykończona. - powiedziałam i przytuliłam się do niego, a on mocno mnie objął i pocałował w czoło.<br />
-Powinnaś trochę odpocząć. Teraz nie dość, że cały, dzień musisz sprzątać, gotować i latać za Filipem to jeszcze do tego praca.<br />
-Właśnie, chciałabym spędzić trochę czasu z tobą, ale jak widzisz nie jest łatwo. - westchnęłam. Ja i Krystian od tygodnia byliśmy ze sobą. Mimo, że jest starszy to jest odpowiedzialny. Czuję się przy nim dobrze i bezpiecznie.<br />
<b>________________________________________________________</b><br />
<b>Jest 8. : ). Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie :**</b>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-64583191671589760572013-10-25T13:08:00.000+02:002013-10-25T13:08:08.635+02:00♥ Część II, Rozdział 7 ♥<i>Rozdział 7</i><br />
<i>Akcja dzieje się tydzień później - 20.03.2015 w mieszkaniu Amandy.</i><br />
<br />
-Filip błagam cię, nie ociągaj się, bo się spóźnię do pracy! - kobieta pospiesznie ubierała buty.<br />
-Już jestem. - podszedł do niej czteroletni chłopiec ze ślicznymi blond włosami.<br />
-Dobrze, chodźmy. - Amanda złapała syna za rękę i zeszła do podziemnego parkingu.<br />
-Strasznie tu. - powiedział blondynek.<br />
-Jejku Filipek, to tylko parking skarbie. Wsiadaj do samochodu. - brunetka zapięła synowi pasy, następnie sama zajęła miejsce kierowcy. Droga dla chłopczyka ciągnęła się niemiłosiernie, a jeszcze daleko przed nimi.<br />
-Mamusiu. - szepnął chłopiec.<br />
-Tak? Coś się stało? - kobieta spojrzała w lusterko, na syna.<br />
-A ludzie z którymi pracujesz nie będą źli, że mnie przyprowadziłaś?<br />
-Zwariowałeś, jasne, że nie. Pracuje tam moja znajoma. Ona bardzo kocha dzieci. Zobaczysz będzie okej. - uśmiechnęła się Amanda.<br />
***<br />
<br />
Wielki szklany biurowiec z dużymi oknami. Tu właśnie miała pracować Amanda. Gdy weszła razem z synkiem, pierwsze co rzucało się w oczy to wielki, jasnobrązowy hol w którym po prawej stronie stało parę jasnoniebieskich krzeseł, a po lewej była ''recepcja''. Na wprost była winda i schody. Na II piętrze, tam gdzie Panna Blood ma pracować kolory były takie same, typowy wystrój nadmorski, ale tam był korytarz. Po prawej były drzwi do mini kuchni dla pracowników, po prawej toaleta, a z korytarza wychodziło się do ogromnej sali biurowej. Za salą znajdowało się jeszcze jedno pomieszczenie, biuro samego szefa. Kobieta podeszła do znajomej.<br />
-Hej Filipku. - uśmiechnęła się czarnowłosa.<br />
-Cześć. - chłopczyk odwzajemnił uśmiech.<br />
-Ja jestem Dorota, ale mów mi ciocia okej?<br />
-Mhm.<br />
-To dalej idź na wyrok. - zaśmiała się koleżanka Amandy.<br />
-Aż takiego strasznego mam szefa? - brunetka również się zaśmiała.<br />
-Okropny. Maruda, uparty, zawsze stawia na swoim i jeszcze do tego śmieje się jak kogoś wkurzy. - narzekała Emila.<br />
-Hym, cóż to w takim razie idę. Sama się przekonam. - brunetka udała się do biura szefa. Gdy stała już przy drzwiach, delikatnie zapukała.<br />
-Proszę. - usłyszała z za drzwi. Weszła i doznała szoku - No proszę to o tobie tak gadają, nie spodziewałabym się tu ciebie Cookie.<br />
-Po pierwsze cześć, po drugie ja ciebie również i najważniejsze po trzecie, co o mnie gadają? - zaśmiał się blondyn.<br />
-No wiesz, że uparty, że maruda. Oczywiście cytuje tylko słowa Emilii. Zmieniłeś się. - uśmiechnęła się do Masona (Freddiego).<br />
-Każdy się zmienia, ale ty akurat wyładniałaś. - odwzajemnił uśmiech.<br />
-Czas zmienia wszystkich. - westchnęła - Ale cóż, chciałabym się dowiedzieć gdzie będzie moje stanowisko pracy.<br />
-Na II B obok Emilii. - odpowiedział, a kobieta wstała i uchyliła drzwi chcąc wyjść.<br />
-Dzięki, miło było cię zobaczyć po takim czasie. - powiedziała.<br />
-Ciebie również. - dodał, a Amanda udała się do syna.<br />
___________________________________________________________<br />
Napisze dziś jeszcze z 3 rozdziały więc czekajcie ; ) Jestem chora, leże w łóżku, nie byłam w szkole więc nadrobię na blogu. Miłego ''rozdziałowego'' dnia :** ♥<br />
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-11280452010987037002013-10-21T18:07:00.001+02:002013-10-21T18:07:36.777+02:00♥ Część 2, Rozdział 5 & 6 ♥<i>Rozdział 5.</i><br />
<i>Akcja dzieje się 4 lata później. Objaśniając Amanda (i reszta z jej klasy) ma 21 lat, a jej syn Filip 4 lata. W obecnym czasie większość osób, a raczej znaczna większość mówi tu do Masona-Freddie. Po jego prawdziwym imieniu.</i><br />
<i><br /></i>
<b>03.03.2015/Londyn/Amanda</b><br />
-Karola nie wiem jak ci dziękować, że z nim zostaniesz. Te egzaminy są naprawdę bardzo ważne. - mówiłam ubierając buty.<br />
-Nie masz za co. Cała przyjemność po mojej stronie. - uśmiechnęła się rudowłosa.<br />
-Dobra ja idę, pa. - podeszłam do synka i dałam mu buziaka po czym wyszłam do szkoły. To ostatni tydzień w Anglii. Gdy tylko będą wyniki egzaminów, razem z moim synkiem wracamy do Gdańska. Nie mogłam się już doczekać spotkania z Elizą, mamą i moim bratem Mateuszem. Nie wspomnę już o tym jak bardzo tęsknie za Luisem i Cookiem. Na szczęście już 11 marca zobaczę część z nich.<br />
<br />
***<br />
<br />
<b>Karolina</b><br />
<b><br /></b>
-Karolina... - zaczął Filip.<br />
-Hmm? - spojrzałam na chłopca.<br />
-Mama ostatnio dziwnie się zachowuje. - opadł na kanapę i westchnął.<br />
-Bo mama ostatnio dużo myśli o waszym wyjeździe do Gdańska. - tłumaczyłam - Jest po prostu szczęśliwa, że tam wraca.<br />
-Mhm, a mama będzie miała tam chłopaka? - spojrzał na mnie.<br />
-A skąd takie pytanie? - zaśmiałam się i poczochrałam mu włosy.<br />
-No bo on wtedy podlizywałby się mi, żeby przekonać do siebie mamę. Tak powiedziała ciocia Eliza. - odpowiedział.<br />
-Aha, ciekawa teoria. - uśmiechnęłam się - Ciocia miała trochę racji.<br />
-Ale plus dla mnie, będę dostawał prezenty, a mamy i tak nie oddam. - wyszczerzył się i pobiegł do pokoju.<br />
-Dzieci.. - westchnęłam rozbawiona.<br />
<br />
***<br />
<b>Freddie</b><br />
<b><br /></b>
-Szefie! - krzyczała do mnie Emila<br />
-Coś się stało? - zatrzymałem się - Krzyczysz i krzyczysz.<br />
-Mam sprawę. - wyjaśniła i podgryzła nerwowo wargę.<br />
-Słucham. - powiedziałem siadając przy biurku. Mój ojciec nie żyje od pół roku, a ja przejąłem po nim rodzinną firmę. Minęły już 4 lata odkąd urwał się kontakt między mną, a Amandą. Dwa pierwsze lata, nazwałbym katastrofą, chodziłem przybity, często zdarzało mi się coś wypić i umarła moja siostra. Popełniła samobójstwo, zostawiła tylko kartkę, a na niej napisała, że nie daje sobie rady, że jest jej ciężko. Cóż chyba nic nie mogliśmy zrobić. Kogo za to obwiniam? Oczywiście, że siebie. Mogłem zostać z nią na noc w domu, ale ja oczywiście wolałem iść szlajać się po parku i użalać się nad sobą. Po tym wszystkim jednak powiedziałem sobie, że wezmę się w garść i, że będę korzystać z życia tak jak trzeba. Jednak przez te wszystkie lata zadaje sobie pytanie- Dlaczego Amanda wyjechała? . Nadal mam nikłą nadzieję, ze ją wkrótce zobaczę i mam nadzieję, że nastąpi to szybko.<br />
-Słuchałeś mnie? - warknęła i wyrwała mnie z zamyśleń.<br />
-Nie. Dobra gadaj. - pośpieszyłem ją.<br />
-No bo z Anglii przyjeżdża moja znajoma i chciałabym się zapytać czy nie znalazło by się dla niej jakieś stanowisko?<br />
-Wiesz chociaż jaką szkołę ukończyła? - zapytałem i uniosłem brwi.<br />
-Liceum Ogólnokształcące nr. 5, profil humanistyczny i dwu letnie studia językowe.<br />
-Dobrze to w takim razie jak już przyjedzie to niech mi się tu stawi, okey?<br />
-Jasne. Dzięki. - Uśmiechnęła się.<br />
-Nie ma za co. - odwzajemniłem uśmiech - A Emila.. Dobra nie ważne i tak już wyszła.<br />
<br />
***<br />
<b>Eliza</b><br />
<b><br /></b>
Pochmurny, chłodny dzień. Tak bynajmniej zapowiadało się także kilka następnych. Leżałam w łóżku i gapiłam się w sufit. Nie miałam ochoty wstawać, a Luis już dawno buszuje po domu.<br />
-W końcu wstałaś - powiedział wchodząc do pokoju.<br />
-Nikt nie powiedział, że wstałam. - zakryłam głowę kołdrą, bo Lu odsłonił okno. Poczuła, że siada na łóżku.<br />
-Wstaniesz. - mruknął całując mnie po szyi - Albo ja ci w tym pomogę.<br />
-Chyba poczekam -zaśmiałam się i odwróciłam. Teraz chłopak był nade mną. Pocałowałam go.<br />
-W takim razie najwyraźniej wybierasz drugą opcje. - brunet zrzucił ze mnie kołdrę, potem zabrał z pod głowy poduszki, a na samym końcu złapał mnie za nogi i zsuną z łóżka.<br />
-No okey, okey! - krzyknęłam i się uśmiechnęłam - Wstaje.<br />
<br />
***<br />
<b>11.03.2015/Sylwia/Dom rodzinny Amandy</b><br />
<b><br /></b>
-Roger, gdzie są kluczyki od samochodu?! - krzyczałam nerwowo ich szukając.<br />
-Ja je mam. - powiedział cicho chłopiec i wysunął w moją stronę rączkę, w której trzymał kluczyki.<br />
-Cale szczęście, chodź tu. - kucnęłam i dałam synkowi buziaka - Pilnuj tatusia, okej?<br />
-Dobrze - odpowiedział i mnie uściskał - A ty nie zgub Amandy i Filipa.<br />
-Okej. - zaśmiałam się - To pa kochanie.<br />
-Pa - pocałował mnie mąż..<br />
-To było do małego, ale niech ci będzie. - uśmiechnęłam się i wyszłam z domu.<br />
<br />
<i>Rozdział 6.</i><br />
<i>Akcja rozgrywa się na lotnisku w Gdańsku.</i><br />
<i><br /></i>
<b>Amanda</b><br />
<b><br /></b>
-Hej mamo. - przytuliłam rodzicielkę.<br />
-Hej skarbie. - uśmiechnęła się - No witam, witam mojego wnuka cwaniaczka. - chłopczyk szeroko się uśmiechnął.<br />
-Chodźcie bo Mateusz już na was czeka, no, a Roger wyjdzie jak tylko my wejdziemy. Śpieszy mu się do pracy.<br />
Poszliśmy na parking i wsiedliśmy do samochodu. W końcu wracam do domu. (...)<br />
-Babciu? - odezwał się Filip.<br />
-Tak skarbie? - odpowiedziała.<br />
-Będziemy mieszkać razem? - zapytał.<br />
-A no będziemy. - uśmiechnęła się.<br />
-Ale nie długo, bo od przyszłego tygodnia wynajmujemy mieszkanie. - dodałam.<br />
-Oooo.. - mój synek wyraźnie wykazał niezadowolenie - Nie będę miał się z kim bawić.<br />
-Oj tam, oj tam. Mama już niedługo pewne sprowadzi sobie kogoś do domu i będzie cię do babci odprawiać. - kobieta się zaśmiała.<br />
-Mamo. - zwróciłam się do mamy, znaczącym głosem.<br />
-Co to znaczy sprowadzić sobie kogoś do domu ? - zapytał mój ciekawski synek.<br />
-Nie interesuj się. Za młody jesteś. - odpowiedziałam i się zaśmiałam.<br />
-To nie fair. - westchnął.<br />
<br />
***<br />
-Hej słodziaku. - krzyknęłam wchodząc do domu, a Mateuszek mocno mnie przytulił.<br />
-Cześć. - odpowiedział.<br />
-Dobra to dzieciaki idźcie się pobawić. Już. - powiedziała mama.<br />
-Okej. - odpowiedzieli zgonie i pobiegli na piętro.<br />
-Więc. Nikogo nie masz? - zaczęła.<br />
-Nie mam, ale zamierzam w najbliższym czasie kogoś sobie znaleźć. - wyjaśniłam.<br />
-Słońce, ale pamiętaj. Filip jest najważniejszy. - ostatnie zdanie powiedziałam równo z nią.<br />
-Wiem. usiadłam do stolika w salonie i upiłam łyk kawy - Krystian chciał się ze mną spotkać.<br />
-Krystian to nie jest facet dla ciebie, córcia. Jest porywczy i nie miły. - westchnęła i dosiadła się do mnie.<br />
-Ale pomyśl, jest starszy, odpowiedział.. - przerwało mi pukanie do drzwi - Otworze.<br />
Wstałam z kanapy, podeszłam do drzwi, przekluczyłam je i otworzyłam.<br />
-Witam. - powiedział uśmiechnięty Luis.<br />
-Boże, jak ja się za tobą stęskniłam. - uściskałam chłopaka - Wejdź.<br />
-A gdzie twoja narzeczona ? - zapytałam, przygotowując w tym czasie kawę dla przyjaciela.<br />
-Nie mogła dziś przyjść, leży w łóżku z gorączką. - wyjaśnił.<br />
-Szkoda.. a mama gdzie. - rozejrzałam się po salonie.<br />
-Wchodziła do góry do dzieciaków. - powiedział brunet.<br />
_______________________________________________________<br />
A więc są 2 rozdziały w jednym poście. : ) Komentujcie to naprawdę motywuje, nie dziwcie się potem, że nic nie dodaje. Piszcie swoją opinię :**<br />
<br />
<i><br /></i>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6629777719214406881.post-89572699330149552912013-10-19T20:29:00.000+02:002013-10-19T20:29:56.465+02:00♥ Część II, Rozdział 4 ♥-Dlaczego tam pojechała? - zapytałem.<br />
-Chce ułożyć sobie wszystko od nowa i miała jeszcze inny powód, ale nie mogę wam powiedzieć. - skrzywiła się Eliza.<br />
(...)<br />
-Za złamane serce. - wypiłem ostatni łyk whiskey, którą 'pożyczyłem' z barku mojego ojca i patrzałem na gwieździste niebo i niewielkie fale na morzu. - Czy ja jeszcze kiedyś cię zobaczę... przytulę.<br />
-Boże Cook, szukam cię i szukam! - podbiegła do mnie zmartwiona brunetka.<br />
-Nic mi nie jest, szefowo!- krzyknąłem i machnąłem butelką.<br />
-Jesteś pijany. - westchnęła i usiadła obok mnie - Mi też jest przykro, że jej nie ma, ale musimy sobie poradzić Freddie. - przytuliła mnie.<br />
-Przepraszam! Jak ty mnie nazwałaś ? - spojrzałem na Elizę i się zachwiałem.<br />
-Jak to jak ? - zaśmiała się - Twoja mama zdradziła mi twoje pierwsze imię. Po co zmieniłeś imię w Anglii ?<br />
-Bo nie lubiłem imienia Freddie, kojarzyło mi się z fretką i w ogóle... - uśmiechnąłem się patrząc na spienione fale.<br />
-Hej... mi też będzie jej brakować, ale nic nie możemy już zrobić. Tak najwyraźniej miało być. - szturchnęła mnie lekko.<br />
-No dobra. Okey. To może skoczymy na piwko hm ? - uśmiechnąłem się do dziewczyny i ją objąłem.<br />
-Ta, chyba na kawkę, bardzo mocną kawkę. - westchnęła.<br />
<br />
***<br />
-Cześć tato! - krzyknęłam wchodząc do domu mojego ojca.<br />
-Hej skarbie, rozbieraj się i siadaj do stołu. Przyjechałaś w sam raz na obiad. - przytulił mnie.<br />
Ściągnęłam buty i kurtkę po czym usiadłam do stolika w kuchni.<br />
-Mmmm ładnie pachnie. - uśmiechnęłam się.<br />
-I dobrze smakuje. - dodał mężczyzna.<br />
-A co u mamy ? - dosiadł się i popijał kawę.<br />
-Dobrze, w sumie to była trochę przybita, że wyjeżdżam. Ale jedyny plus to to, że stara się o dziecko.<br />
-No proszę. - zaśmiał się - Nie pomyślałbym, że ktokolwiek namówił by twoją matkę na dziecko.<br />
____________________________________________________________________________<br />
Krótki, wiem, ale mam dużo nauki na głowie. Codziennie kartkówka, albo sprawdzian. Obiecuję to nadrobić, jak mi się uda napisze na jutro 2-3 rozdziały. Buziaki :*** Jest tu ktoś jeszcze? Czy ktokolwiek pamięta o naszych biednych postaciach z którymi nikt nie rozmawia ? : )Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00599912710116476223noreply@blogger.com2