piątek, 25 października 2013

♥ Część II, Rozdział 8 ♥

Rozdział 8
Akcja dalej toczy się w biurowcu, w którym pracuje Amanda.

Freddie/Mason

Szedłem korytarzem w stronę kuchni i oczywiście zamiast patrzeć przed siebie, gapiłem się w dwadzieścia innych miejsc. Po chwili poczułem, że na kogoś wpadłem, a herbata tej osoby wylądowała na mojej koszuli.
-Ojej. Przepraszam. - powiedział chłopiec.
-Filip! Boże dziecko nie mogłeś chwile na mnie poczekać. - Do chłopca podeszła Amanda - Przepraszam cię za niego.
-Nie przesadzaj to ja się zagapiłem, a mały już przeprosił. - uśmiechnąłem się do Filipa, na co on się wyszczerzył.
-Widzisz mamo, nic się nie stało. - wyjaśnił Amandzie blondynek.
-Czy ja wiem czy nic. - zaśmiała się.
-Nic, nic. - zapewniłem - A z jakiej racji ja nic nie wiem o twoim dziecku, hmm?
-A no, tak wyszło. I myślę, że to nie jest dobre miejsce na tę rozmowę. - westchnęłam.
-Okej, w takim razie odwiedzę cię po pracy. -uśmiechnąłem się.
-Niech będzie. - odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.

                                                         ***
Amanda

-No więc dlaczego nie jestem ojcem chrzestnym? - zaśmiał się.
-Uf, hmm bo byłam za granicą. Byli u mnie Eliza i Domino. Tak wyszło. - odpowiedziałam z uśmiechem. Strasznie się bałam, że będzie pytał z kim, dlaczego, jak. Dlaczego odeszłam i zostawiłam go mimo tego, że go kochałam. Ale na szczęście chodziło tylko o to. Moje rozmyślenia przerwał huk.
-Mamo! - krzyczał Filip.
-Tak? Wszystko dobrze?
-Nie. - odpowiedział łamiącym się głosem. Momentalnie, szybkim krokiem poszłam do jego pokoju - Boże, Filipek. Coś ty zrobił.
-Przepraszam - powiedział zapłakany. Spadła szafa, a mały rozciął sobie rękę o jej róg.
-Wiesz co, lepiej pojechać z nim do szpitala. Rana jest do zszycia. - odezwał się Cook.

                                               ***
Siedziałam już w domu, małemu zszyto ranę i wypuszczono go do domu. Niedawno zasnął, usypiałam go dwie godziny. Bał się, że coś się stanie. Było już dobrze po 22:00, a nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.
-Idę, idę. - szepnęłam sama do siebie. Otworzyła drzwi, a w nich ujrzałam Krystiana.
-Hej. - powiedział i cmoknął mnie w policzek - Mogę?
-Jasne. - zatrzasnęłam za nim drzwi - Co cię tu sprowadza o tej porze?
-Chciałem cię zobaczyć i dowiedzieć się czy wszystko w porządku. Nie odbierałaś telefonu. - wyjaśnił.
-Mieliśmy mały wypadek. Szafa się przewróciła, o mało co nie na Filipa, a on rozciął sobie rękę. Byliśmy w szpitalu. Jestem wykończona. - powiedziałam i przytuliłam się do niego, a on mocno mnie objął i pocałował w czoło.
-Powinnaś trochę odpocząć. Teraz nie dość, że cały, dzień musisz sprzątać, gotować i latać za Filipem to jeszcze do tego praca.
-Właśnie, chciałabym spędzić trochę czasu z tobą, ale jak widzisz nie jest łatwo. - westchnęłam. Ja i Krystian od tygodnia byliśmy ze sobą. Mimo, że jest starszy to jest odpowiedzialny. Czuję się przy nim dobrze i bezpiecznie.
________________________________________________________
Jest 8. : ). Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie :**

3 komentarze: