Akcja dzieje się tydzień później - 20.03.2015 w mieszkaniu Amandy.
-Filip błagam cię, nie ociągaj się, bo się spóźnię do pracy! - kobieta pospiesznie ubierała buty.
-Już jestem. - podszedł do niej czteroletni chłopiec ze ślicznymi blond włosami.
-Dobrze, chodźmy. - Amanda złapała syna za rękę i zeszła do podziemnego parkingu.
-Strasznie tu. - powiedział blondynek.
-Jejku Filipek, to tylko parking skarbie. Wsiadaj do samochodu. - brunetka zapięła synowi pasy, następnie sama zajęła miejsce kierowcy. Droga dla chłopczyka ciągnęła się niemiłosiernie, a jeszcze daleko przed nimi.
-Mamusiu. - szepnął chłopiec.
-Tak? Coś się stało? - kobieta spojrzała w lusterko, na syna.
-A ludzie z którymi pracujesz nie będą źli, że mnie przyprowadziłaś?
-Zwariowałeś, jasne, że nie. Pracuje tam moja znajoma. Ona bardzo kocha dzieci. Zobaczysz będzie okej. - uśmiechnęła się Amanda.
***
Wielki szklany biurowiec z dużymi oknami. Tu właśnie miała pracować Amanda. Gdy weszła razem z synkiem, pierwsze co rzucało się w oczy to wielki, jasnobrązowy hol w którym po prawej stronie stało parę jasnoniebieskich krzeseł, a po lewej była ''recepcja''. Na wprost była winda i schody. Na II piętrze, tam gdzie Panna Blood ma pracować kolory były takie same, typowy wystrój nadmorski, ale tam był korytarz. Po prawej były drzwi do mini kuchni dla pracowników, po prawej toaleta, a z korytarza wychodziło się do ogromnej sali biurowej. Za salą znajdowało się jeszcze jedno pomieszczenie, biuro samego szefa. Kobieta podeszła do znajomej.
-Hej Filipku. - uśmiechnęła się czarnowłosa.
-Cześć. - chłopczyk odwzajemnił uśmiech.
-Ja jestem Dorota, ale mów mi ciocia okej?
-Mhm.
-To dalej idź na wyrok. - zaśmiała się koleżanka Amandy.
-Aż takiego strasznego mam szefa? - brunetka również się zaśmiała.
-Okropny. Maruda, uparty, zawsze stawia na swoim i jeszcze do tego śmieje się jak kogoś wkurzy. - narzekała Emila.
-Hym, cóż to w takim razie idę. Sama się przekonam. - brunetka udała się do biura szefa. Gdy stała już przy drzwiach, delikatnie zapukała.
-Proszę. - usłyszała z za drzwi. Weszła i doznała szoku - No proszę to o tobie tak gadają, nie spodziewałabym się tu ciebie Cookie.
-Po pierwsze cześć, po drugie ja ciebie również i najważniejsze po trzecie, co o mnie gadają? - zaśmiał się blondyn.
-No wiesz, że uparty, że maruda. Oczywiście cytuje tylko słowa Emilii. Zmieniłeś się. - uśmiechnęła się do Masona (Freddiego).
-Każdy się zmienia, ale ty akurat wyładniałaś. - odwzajemnił uśmiech.
-Czas zmienia wszystkich. - westchnęła - Ale cóż, chciałabym się dowiedzieć gdzie będzie moje stanowisko pracy.
-Na II B obok Emilii. - odpowiedział, a kobieta wstała i uchyliła drzwi chcąc wyjść.
-Dzięki, miło było cię zobaczyć po takim czasie. - powiedziała.
-Ciebie również. - dodał, a Amanda udała się do syna.
___________________________________________________________
Napisze dziś jeszcze z 3 rozdziały więc czekajcie ; ) Jestem chora, leże w łóżku, nie byłam w szkole więc nadrobię na blogu. Miłego ''rozdziałowego'' dnia :** ♥
super rozdział !!! ja też chora więc czytam:)
OdpowiedzUsuńme guuuusta ,333
OdpowiedzUsuńHah ,żeby powiedzieć ,że to zajebiste to mało powiedziane ,to jest więcej niż zajebiste!! Serio! Czekam na next'a! <33
OdpowiedzUsuń