Siedziałem przy niej całą noc, majaczyła, a co jakiś czas się budziła ale tylko na 10 minut. Przez noc gorączka spadła z 39.6 na 38.9, mniej niż się spodziewałem. Zostało mi tylko siedzieć i czekać na reakcje na antybiotyk, który jej dałem. Siedziałem na fotelu była 3:54, przymknąłem oczy tylko na chwilkę, a i tak zasnąłem. Jak się obudziłem było sporo po ósmej, a Amanda nadal spała, zmierzyłem jej temperaturę - 37.4, coraz lepiej. Poszedłem się odświeżyć po czym udałem się do kuchni zrobić śniadanie. Przygotowałem kanapki z szynką, serem, sałatą i pomidorem i zaparzyłem gorącą herbatę. Poszturchałem ja lekko żeby się przebudziła. Na szczęście mi się udało.\
-Dobrze. - uśmiechnęła się, pierwszy raz widziałem jak się uśmiecha i muszę przyznać, że słodko wtedy wygląda.
-W końcu się uśmiechnęłaś. - powiedziałem i wskazałem jej na talerz z kanapkami na znak, że ma wziąć jedną.
-Dziwnie się czuję. - westchnęła po czym upiła łyk herbaty.
-Może dać ci coś przeciwbólowego?- mówiąc szczerze troszkę się zmartwiłem.
-Nie w tym sensie, ale dzięki za troskę. - zaprzeczyła - Po prostu jakoś dziwnie, uśmiecham się i nie sprawia mi to żadnych trudności, to jest dziwne.
-Może po prostu wracasz do normalności ? - spojrzałem jej w oczy.
-Może, ale mam nadzieję, że tak. - znów posłała mi ten słodki uśmiech.
-Taa... - zaśmiała się - ...po prostu chcesz wykorzystać sytuacje.
-Nie. - udawałem wzburzonego - Ja tylko chcę pomóc.
-Pomóc? - zapytała - Skoro tak bardzo chcesz się upewnić czy ze mną wszystko okej.
* Oczami Amandy
Znów ta sytuacja, jego usta na moich, tylko tym razem czułam się dziwnie. Czułam się zawstydzona, skrępowana i miałam motylki w brzuchu. Nigdy tego nie czułam ale muszę przyznać, że to przyjemne uczucie. Po chwili się odsunął, a ja niestety poczułam, że się czerwienie. Pięknie...wręcz cudownie.
-Widząc twój rumieniec, stwierdzam, że wróciłaś do normalności.- zaśmiał się.
-I co cię tak śmieszy dupku, co ?! - krzyknęłam zirytowana i walnęłam go poduszką, ale pożałowałam bo po chwili również oberwałam. Tak strasznie byłam szczęśliwa, że znów jest ze mną tak jak wtedy kiedy miałam 14 lat. Przez dobrą godzinę toczyła się wojna na poduszki, w końcu po upływie tego czasu, obydwoje padliśmy zmęczeni na podłogę. Poszłam wziąć prysznic i się ogarnąć, czułam się już dobrze. Wyszłam w samym ręczniku i niestety Cook był w moim pokoju...
-Emmm, mógłbyś się odwrócić ? - zapytałam cicho, wbijając wzrok w podłogę.
-Nie. - zaśmiał się - Fajny widok.
-To nie jest zabawne, wiesz... - on się śmiał, a ja czułam się strasznie zawstydzona.
-Oj, no żartowałem, nie wnerwiaj się - powiedział spokojnie i włożył na mnie miękki, bezowy szlafrok - Proszę, będzie ci cieplej. Wyjdę do sklepu po jakieś zakupy, żeby zrobić obiad, a ty się ubierz. Skończył mówić i wyszedł z pokoju, nie spodziewałam się po nim tego, że będzie dla mnie miły.
-Emmm, mógłbyś się odwrócić ? - zapytałam cicho, wbijając wzrok w podłogę.
-Nie. - zaśmiał się - Fajny widok.
-To nie jest zabawne, wiesz... - on się śmiał, a ja czułam się strasznie zawstydzona.
-Oj, no żartowałem, nie wnerwiaj się - powiedział spokojnie i włożył na mnie miękki, bezowy szlafrok - Proszę, będzie ci cieplej. Wyjdę do sklepu po jakieś zakupy, żeby zrobić obiad, a ty się ubierz. Skończył mówić i wyszedł z pokoju, nie spodziewałam się po nim tego, że będzie dla mnie miły.
Jest rozdział 10, miał być wczoraj ale sieć mi padła inie miałam dostępu do internetu. Proszę o komentarz chociaż typu CZYTAM, one strasznie motywują do dalszego pisania. : )
Ja tam myślę ,że Mason się w niej zakocha :D i szczerze mam nadzieję ,że tak będzie :D Pls dzisiaj jeszcze jeden ,bo nie wyrobie!!!
OdpowiedzUsuńObiecuje specjalnie napiszę dla ciebie długi :P
Usuń