czwartek, 29 sierpnia 2013

☼ Rozdział 21 ☼ + INFO

27 maja 2010 - godz. 9:43 - Dom Elizy

Był majowy poranek, a do pokoju przedzierały się promienie słońca. Dziewczyna i chłopak byli nadal pogrążeni w głębokim śnie, jednak po chwili brunetka zaczęła się przebudzać.
-Dominik wstawaj. - Eliza potrząsała chłopakiem.
-No już, już. - chłopak zerwał się z łóżka po czym podrapał się po głowie - Ehh, a ja myślałem, że się pali.
-Bo się pali! Jak ty mogłeś do tego dopuścić ?! - krzyczała.
-Ej,ej,ej!!! - powiedział bardzo podniesionym głosem -Ty też tego chciałaś nie zapominaj się.
-Dobrze, kończymy temat. Wyjdź. - powiedziała spokojnie dziewczyna i wskazała palcem na drzwi.
-Co ? - zdziwił się brunet.
-Wyjdź stąd powiedziałam.
-Jak sobie chcesz. - Dominik ubrał się i wyszedł tak jak mu kazano.
-Super do szkoły już na pewno nie ma po co iść - wyszeptała. (...)

                                                                            ***


Siedziałam w galerii, dokładnie w KFC i piłam kawę. Ostatnio bardzo dokuczało mi zapotrzebowanie kofeiny w organizmie. Kiedyś piłam jedną kawę, rano, przed szkołą, a teraz piję trzy albo czasem nawet cztery. Wypiłam kawę i udałam się na cmentarz, żeby położyć kwiaty na grobie, jak tam wygrawerowali ''Św.P. L.Cordoba'' . Pode drogą kupiłam świeże kwiaty i znicz w kolorze czerwonym. Stwierdziłam, że ten kolor wyrazi moje uczucia, które nadal żywię do Luisa. Chce żeby wiedział, że go kocham. Zapaliłam znicz i postawiłam na nagrobku, a kwiaty wstawiłam do wazonu stojącego na środku. Kiedy tu przychodziłam, dokładnie tak jak teraz siadałam na ławeczce i myślałam jakby to było gdyby Lu żył, albo gdyby to w ogóle nie był on. Moje myśli łudziły nadzieje, które tak naprawdę wszystko pogarszały. Po kilku minutach usłyszałam jak ktoś się dosiada. Nie miałam ochoty się odwracać, jednak coś mnie pokusiło i lekko odwróciłam głowę w prawą stronę. Osoba, która koło mnie siedziała, zanim zdążyłam ją zobaczyć, owinęła mi oczy chustką po czym pomogła mi wstać. Nie wiem kto to był i po co to robił, ale szłam tak jak mnie prowadzono, nie odzywając się słowem. W końcu ''ten ktoś'' się zatrzymał i rozwiązał mi oczy. Pierwsze co przykuło moją uwagę to napis ułożony ze świeczek ''Kocham Cię'' na łóżku. Mimowolnie się uśmiechnęłam, jednak po chwili przestraszyłam się myśli, że to Dominik. Odwróciłam się, a osoby która mnie prowadziła już nie było, ale była utworzona dróżka z wiśniowych świeczek. Podążyłam za nią i jak się okazało dróżka prowadziła do dużej sypialni w której zobaczyłam Luisa, tak na pewno mi się nie przewidziało. Luis stał naprzeciwko mnie i lekko się do mnie uśmiechał. Jak on mógł zrobić mi cos takiego. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy, które powoli zaczęły mi spływać po policzkach.
-Jak ty mogłeś mi to zrobić?! - krzyknęłam i podeszłam do chłopaka. W jego oczach widać było skruchę i żal.
-Daj mi wyjaśnić Eliza .. to nie jest tak. - powiedział spokojnie łapiąc mnie za dłonie.
-To powiedz jak!! Dlaczego udawałeś martwego do cholery!! - wyrwałam dłonie z jego objęć. Tak bardzo byłam szczęśliwa, ale za razem wściekła.
-Uspokój się, dobrze ? - odpowiedział na moje krzyki.
-Dobrze, ale powiedz dlaczego, wytłumacz. Czy ty wiesz przez co ja przeszła. Ja nadal nie doszłam do siebie. - wyszeptałam i zaniosłam się głośnym płaczem.
-To moi rodzice to zrobili, rozumiesz? Ja nie miałem z tym nic wspólnego. Lekarze wtedy.. uratowali mnie. Ale nie mogłem chodzić i wysłali mnie za granice na leczenie. Nie mogłem odmówić. Próbowałem się z tobą skontaktować, ale... ale ja nie mogłem ruszyć się z łóżka. Przepraszam, tak strasznie cię przepraszam. Kocham Cię Eliza. - wyszeptał po czym mocno mnie przytulił. Tak strasznie się cieszyłam, tak miło było znów być w jego objęciach.
-Nie zostawiaj mnie więcej, proszę. - szeptałam mu do ucha, szlochając.
-Nie zostawię, obiecuję. - powiedział i pocałował mnie w czoło. Po chwili kiedy już się troszkę opanowałam Luis podniósł mnie i położył na łóżku, po czym sam położył się obok mnie.
-To kogo to grób, skoro widziałam twoje ciało... w kościele. - skierowałam do chłopaka i spojrzałam na jego słodką twarz.

-To mój brat. Znaczy no.. brat bliźniak. Lucas. Dlatego na grobie jest wygrawerowane L. - wyjaśnił cały czas głaszcząc mnie po policzku. Kochałam ten dzień, kochałam ten cały pieprzony świat za to, że oddal mi Luisa, najważniejszą osobę w moim życiu.
______________________________________________
Wiem, wiem krótki i nudny. Mam do Was prośbę napiszcie pod tym rozdziałem jaki on naprawdę jest .. nudny, fajny.. Szczera opinia i powiedzcie co Wam nie pasuje. Dostosuje się wtedy do tego. NIECH KAŻDY Z WAS UDZIELI ODPOWIEDZI W ANKIECIE PO PRAWEJ STRONIE :D

3 komentarze:

  1. OMG Lu żyje :))
    dawaj szybko całe opowiadanie ! bo nie wytrzymam <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Luuisaaa!!!!!!!!! <3333 Kocham cię normalnie!!! Dzięki ,Dzięki ,dzięki!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś boskaa !!! <3 Wiedziałam , że on będzie żył !! Wiii , a Dominik niech spada ! Mwahahahah ; p rozdział po prostu świetnyy !!! Dodawaj mi szybko next'a proooooszęęęęęęęęęę : D

    OdpowiedzUsuń