*Amanda*
Po całym tym zdarzeniu byłam wykończona. Marzyłam żeby położyć się do łóżka i zasnąć. Przestać myśleć o rzeczywistości i o tym co się wydarzyło. Wróciłam do domu i od razu skierowałam się do mojego pokoju. Mama wie, że jak nic nie mówię i jak wyglądam na smutną, ma mnie po prostu zostawić samą. Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Wtedy niestety wracały wspomnienia. To co się między nami działo i te cudowne dwa miesiące z nim. Zamknęłam oczy, pozwoliłam sobie powspominać i popłakać.
''-Siemka - powiedziałem do siedzącej na ławce Amandy.
-A no hej blondynie. - westchnęła i lekko się uśmiechnęła.
-Co ty taka ''jak na haju'' ? - zaśmiałem się. Szatynka nadal się uśmiechała.
-Bo zerwałam z Olkiem. - odpowiedziała.
-I to jest powód do radości ? - spojrzałem uważnie na dziewczynę.
-Tak, bo chcę z tobą o czymś porozmawiać.
-Mów.
-Zależy mi na tobie wiesz? I nie wiem dlaczego akurat na takim idiocie jak ty. - zaśmiała się.
-Miło mi to słyszeć. Ale ty chyba wiesz, że czuje to samo. Ja w sumie to straciłem nadzieje na Amson.
-Na co?
-Moja siostra wymyśla od imion nazwy par. I my razem to Amson.
-Ciekawe. - westchnęła. Miałem dość czekania i po prostu ją pocałowałem.
-Chciałabym żebyś to robił i nie przestawał. - powiedziała między pocałunkami.
-Kocham cię pani Cook. - oparłem swoje czoło o jej.
-Ja pana też. ''
'' - Ej, ej kotek. - blondyn szeroko się uśmiechnął.
-Hmm.? - odwzajemniłam uśmiech.
-Myślę, że jesteśmy sobie przeznaczeni. - wyszeptał, przytulając mnie.
-Ja też tak myślę. Kocham cię. - musnęłam jego usta.
-Ja ciebie bardziej. ''
Było mi ciężko. Leżałam i tak po prostu ryczałam, ale miałam cel. Zapomnieć i znaleźć sobie osobę odpowiedzialną, dojrzałą. Szczególnie emocjonalnie.
***
01 grudnia 2010r.
Biegłam na autobus, ponieważ miał przyjechać za jakieś 2 minuty, a ja byłam 10 minut drogi dalej. Dostałam esemesa i nadal biegnąć zaczęłam czytać.
Od Eliza :* :
Hej kochana. Mam nadzieję, że się nie spóźnisz. Bilety są zarezerwowane i wątpię, żeby nam za nie oddali w razie spóźnienia. Śpiesz się. Buziaki :*.
-No przecież się śpieszę. - powiedziałam sama do siebie, a po chwili poczułam jak ląduje na chodniku, dokładnie na jakimś... chłopaku.
-Ojej. Przepraszam. Nic ci nie jest ? - zaczęłam.
-Nie spokojnie - zaśmiał się przystojniak - Jest okey, martwię się raczej o to, czy z twoim telefonem jest dobrze.
-Wydaje mi się, że z tego wyjdzie - również się zaśmiałam i wstałam z nieznajomego. - Nie! Kurcze!
-Autobus ci uciekł ? - zapytał.
-Ta. Moja przyjaciółka mnie zabije. Tak ciężko było dostać te bilety. - westchnęłam.
-To mam pomysł może w zamian za ten cały wypadek cię odwiozę, hm?
-Wiesz rodzice od dziecka wpajali, żeby obcym do samochodu nie wsiadać. - uśmiechnęłam się.
-No to w takim razie. Daniel. Miło mi cię poznać, nawet w zaistniałych okolicznościach. - blondyn podał mi rękę.
-Amanda. - uścisnęłam mu dłoń.
-No to wsiadaj panienko. - otworzył drzwi czarnego BMW.
-Tylko nie panienko. Błagam.
***
-Jesteśmy. - Daniel zaparkował obok kina.
-Dziękuję za podwózkę i mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy, ale bez przewracania się. - zaśmialiśmy się.
-Skoro tak ci zależy to proszę. - podał mi karteczkę z numerem telefonu - Napisz jak będziesz miała ochotę popisać, albo jak będziesz chciała się spotkać.
-Na pewno napiszę. Dzięki. - uśmiechnęłam się słodko, po czym wysiadłam z samochodu i udałam się do budynku Cinema City.
-Hej kochanie. - powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Od kogo ty z samochodu wysiadałaś ? - spojrzała na mnie podejrzanie.
-Wiedziałam. Daniel mnie podwiózł. - zaśmiałam się. Ona zawsze musiała wszystko wiedzieć.
-Kto ? - uniosła brwi.
-Nie ważne. Opowiem ci po seansie, jak już będziemy siedzieć pod kocykiem i pić gorącą czekoladę u mnie w domu.
-Dobrze. - wzięłam Elizę pod mankiet i udałyśmy się do sali.
***
-No opowiadaj - pospieszała mnie popijając czekoladę.
-Okey,okey. Więc biegłam na autobus i dostałam od ciebie esemesa. Zaczęłam go czytać i bum. Leżałam na nim a mój telefon w częściach. Zaczęliśmy rozmawiać. Zaproponował, że wynagrodzi mi ten wypadek i mnie odwiezie bo uciekł mi autobus. No i na koniec w samochodzie dał mi swój numer i powiedział, że jak będę miała ochotę popisać, albo się spotkać to mam napisać. - rozmarzyłam się.
-Ej! - brunetka mnie szturchnęła - Pobudka kochana. A ładny chociaż?
-Boski - wymruczałam i podgryzłam wargę.
-Widzisz. Masz szczęście. Korzystaj z życia dziewczyno. Przestań myśleć o tych dwóch dupkach i bierz się za przystojniaka z ulicy. - powiedziała. Eliza miała rację, nie będę już zawracać sobie głowy Olkiem i Masonem. Muszę zacząć od nowa.
-No nad czym tak myślisz pisz do niego. - dodała po czasie i podała mi komórkę wraz z karteczką.
-Ale, że teraz?
-Tak. Teraz.
-Nie lepiej nie. Jest późno no i wie... - zaczęłam jednak nie dane mi było dokończyć.
-Już! - rozkazała. Eliza potrafiła piorunować wzrokiem. Miała talent.
-Dobrze, ale nie bij mamo. - zaśmiałam się... /CDN
ciekawie sie zapowiada ;)
OdpowiedzUsuń